Widzieliście tą reklamę co chłopiec zbiera pieniądze do słoika by w święta dać prezent dla swojego brata/siostry, który jeszcze w brzuchu?
Bo zainspirowała go nakrętka od soku "daj coś od siebie".
Ja, matka, wcale nie zwolenniczka TV (i właściwie gdyby nie M. w ogóle w domu by TV nie było), chwilę przed świętami widzę tą reklamę w TV.
I beczę na koniec.
Te skurczybyki od reklamy wiedzą co zrobić by zrobić wrażenie.
Wrażenie na odbiorcy, a tymi odbiorcami to pewnie głównie matki/ rodzice małych dzieci.
No, bo przecież nigdy wcześniej nie wzruszyłabym się na jakiejś reklamie. Ja rozumiem, może na jakimś wyjątkowym filmie, ale na reklamie?
O co chodzi?
bek? szloch? I to na reklamie... soku?
A propos soku i dietetycznego bloga, zwolenniczką soków też nie jestem.
A czego jestem? Owoców i warzyw oczywiście.
Ja wiem... 5 porcji warzyw i owoców dziennie, z czego porcją może być też szklanka soku.
Ale w szklance soku nie ma błonnika, który wspomaga pracę małych jelit (dużych też ;)) oraz jest pożywką dla dobrych bakterii a co za tym idzie wspomaga odporność dziecka.
Alicja nie pije soków. Nie licząc pół szklanki soku z marchwi zrobionego z marchewki rosnącej na działce u dziadków.
Nooo... wypija jeszcze sok z jabłka jak jej zetrę na tarce to wycieknie i zlizuje jak zje jabłko ;)
Pije wodę.
Nie żadne gęste soczki piecierowe z toną cukru i przeznaczeniem dla małych dzieci (jednak reklama, o której pisałam to nie takich soków).
A propos reklam jeszcze.
Wyrabiając ciasto na pierniki, kilka dni przed świętami, widziałam kolejną reklamę.
Dużej sieci marketów. Co chłopiec podgląda jak robić pierogi i potem robi rodzicom niespodziankę na święta w postaci własnoręcznie zrobionych pierogów.
Znowu bek!
Mega wzruszenie...
hehehe.
hehehe.
Czy mi już tak zostanie?
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam dużo miłości, rodzinnej atmosfery, pełnej wzruszeń (niekoniecznie podczas reklam) oraz smacznych świątecznych dań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz