środa, 8 lipca 2015

Ala ma kota.

Ala ma kota, a kot ma Alę ;)

"I co zrobisz z kotem?"

"Nic, a co mam zrobić?"

Dziesiątki razy zadawano mi pytanie co zrobię z moim pupilem w związku z tym, że jestem w ciąży i pojawi się w domu dziecko.

Dziesiątki razy.

Nie przesadzam. 

Po kilku razach to pytanie irytowało mnie na tyle, że za odpowiedź samo spojrzenie co poniektórym wystarczało ;)

A czemu było zadawane?

Prawdopodobnie dlatego, "bo kot to siedzisko bakterii zagrażających kobiecie w ciąży. Przez niego na pewno coś będzie nie tak."

"A jeśli jakimś cudem będzie dobrze, to na pewno po przyjściu na świat dziecka zagryzie je lub udusi we śnie."

Jeśli i Ty tak uważasz to ten wpis jest szczególnie dla Ciebie.

Albo jeśli jesteś w ciąży i jesteś skazana na takie komentarze to ten wpis także dedykuję Tobie.

Gdzie leży prawda?

Te bakterie, które rzekomo zagrażają dziecku w łonie matki to nie bakterie a pierwotniak o wdzięcznej nazwie Toxoplasma gondi, który wywołać może chorobę zwaną toxoplazmozą.

Koty (i inne kotowate) są tego pasożyta ostatecznymi żywicielami. To wie prawie każdy. 

Jednak o tym, że zarażenie od kota występuje niezmiernie rzadko już wie mało kto. 

Można powiedzieć nawet, że ten właściciel, który zachowuje podstawowe zasady higieny nie ryzykuje "złapaniem" pierwotniaka, nawet od kota, który jest nim zarażony. 

Po pierwsze zarażenie następuje poprzez zjedzenie inwazyjnych oocyst, które są wydalane z kupą kota. Mało tego: wydalona oocysta staje się inwazyjna dopiero po kilku dniach. Wystarczy więc czyścić kotu regularnie kuwetę i potem dokładnie umyć ręce. 

Po drugie koty wydalają oocysty tylko przy pierwszym zarażeniu pierwotniakiem, a okres wydalania inwazyjnych oocyst to 3-21 dni. Czyli nawet te koty, które są zarażone są właściwie bezpiecznym towarzyszem dla kobiety w ciąży. 

Reasumując: Te koty, które nosicielami nie są i nie wychodzą na dwór i nie są karmione surowym mięsem nie stanowią żadnego zagrożenia dla ciężarnej kobiety.  

A zarażamy się głównie jedząc nieumyte owoce i warzywa, surowe czy niedosmażone mięso (m.in. dlatego ciężarne nie powinny jeść surowego mięsa, uwaga na niedosmażone mięso z grilla!  koniecznie zakładaj rękawiczki do przygotowywania dań z mięsa) czy pijąc niepasteryzowane mleko od zarażonych zwierząt (m.in. dlatego kobieta ciężarna nie powinna pić niepasteryzowanego tzw."świeżego" czy tzw. "zimnego" mleka).

Obawa przed tym czy zwierzę zaakceptuje nowego członka rodziny zawsze istnieje. To normalne, nieważne czy to pies, kot czy świnka morska zwierzę jako "stary" członek rodziny może czuć się zazdrosne o małego krzykacza, któremu teraz całkowicie poświęcasz swój czas.

Dlatego w miarę możliwości znajdywaliśmy czas dla kota nawet po przyjściu na świat Alicji. 5 minut dziennie zabawy z kotem czy wzięcie go wieczorem na kolana nie jest przecież rzeczą niemożliwą. 

Z psami doświadczenia nie mam, ale jeśli chodzi o kota to on i  Alicja dogadują się super. Z własnego doświadczenia i z tego jak to wygląda u znajomych koty i dziecko to zgrany team. 

Alicja  na widok kota uśmiecha się szeroko. Gdy wchodzimy do mieszkania zawsze rozgląda się po podłodze, z której strony kot nadejdzie. Gdy nadchodzi ta krzyczy głośno i wyrywa się z rąk. 

Mam także wrażenie, że Dexter, bo tak się wabi nasz kot, lubi Alicję. Gdy siedzi w bujaczku ociera się o jej stopy. Podchodzi, siada blisko i patrzy jak Alicja bawi się na macie. Gdy była noworodkiem i jeszcze nie mieliśmy elektronicznej niani często przybiegał po nas, gdy Alicja płakała a my nie słyszeliśmy. Gdy mała jako miesięczne niemowlę miała infekcję Dexter wszedł do jej łóżeczka i spał w jej nóżkach. Żadnego kładzenia się na dziecku, lizania a tym bardziej gryzienia czy duszenia - sic!

Jakiś czas temu Alicja zaczęła go szczypać lub ciągnąć za ogon, więc częściej trzyma się z daleka. Mówimy Alicji, że tak mocno nie można głaskać kotka, ale 8- miesięczne dziecko nie kuma jeszcze o co chodzi w okazywaniu miłości. Mimo to Dexter ani razu jej nie ugryzł, nie podrapał. Co gdyby zdarzyło się z mojej strony na pewno zareagowałby bardziej agresywnie. A on mocniej złapany przez Alicję za sierść tylko miauczy. Wtedy wkraczam do akcji ja "nu nu nu Alicja, puść kotka, tak mocno nie wolno".