wtorek, 31 marca 2015

Moja pierwsza łyżeczka

Moja pierwsza łyżeczka

2:00 w nocy

Z niani elektronicznej (takiej na wypasie co mierzy temperaturę w pokoju dziecka i służy jako lampka nocna) wydobywają się dźwięki:

"Szczszczszcz..." "e, e, e, łeee" 

Czekam.

Może zaśnie.

"e, e, e, łeee" 

Nie... nie zaśnie.

Idę.

Mała głodna.

Znowu.

A jadła kolację ok 22:00.

Kolejną noc budzi się na jedzenie, a przecież przesypiała już do rana, zwykle 5 czy nawet 6:00.

No, ale od kilku tygodni dopiero co jest w swoim pokoju. Więc może to jest powód?

Myślę jednak, że Alicja budzi się nie z powodu nowych zmian w jej życiu, ale powodem tego jest głód.

Czyżby samo mleczko już dziecku nie starczało?

Od jakiegoś czasu non stop pcha rączki do buzi.

Jak jemy posiłki zagląda nam do talerzy, często marudzi, gdy widzi, że jem. Mimo, że dopiero co skończyła swój posiłek.

Dlatego postanowiłam o urozmaiceniu diety Alicji.

Alicja jest już dużą dziewczynką ;)

7 kwietnia skończy 5 miesięcy.

2 tygodnie temu postanowiłam dać jej pierwszy stały posiłek. 

Padło na marchewkę.

I póki co marchewka jest jej ukochanym posiłkiem.

Póki co też skończyły się (z małymi wyjątkami, o których przyczynie piszę na końcu) nocne pobudki! :)

W środę 18 marca na lunchowy posiłek Alicja dostała swoje pierwsze puree marchewkowe. 

Na sam początek niedużo, bo 2 łyżeczki do herbaty. 

Ze względu na porę roku, wybrałam słoiczek. Bo przebadany, bo z uprawy ekologicznej. 

Babcia z dziadkiem zasiali wczoraj marchewkę na działce, więc jeszcze trochę a będziemy mieć własną, bez nawozów i spryskiwania.

Pierwszy posiłek przebiegł tak, że nie nadążałam podawać dziecku dania. 

Mała złościła się i płakała, bo mała główka jeszcze nie kuma, że trzeba marchewkę nałożyć na łyżeczkę zanim się ją weźmie do ust i zje. 

A, gdy marchewka się skończyła, mała tak piskiem pokazała swoje niezadowolenie z tego faktu, że kilka minut musiałam ją uspokajać! ;)

Marchewkę jadła przed kolejne dwa dni. 

Potem 1 dzień przerwy (tj. na samym mleku) i następnie dynia, którą również uwielbia, aczkolwiek marchewka jest nadal numer jeden.

Kolejnym warzywkiem Alicji były brokuły. 

Zakochana jest w brokułach (ma to po mamusi) od pierwszej łyżeczki.

Dziś przypadł dzień na marchewkę. Zjadła już więcej. Myślę, że w ogóle dużo jak na niespełna 5 miesięczne dziecko, bo 125g. 

I oczywiście na koniec był pisk i płacz, bo jedzenie się skończyło - normalka, jeśli na obiad jest marchewka.

Śmiesznie wygląda jak je, bo zlizuje zawartość z łyżeczki. 

Ale już niedługo, Jak takim tempem będzie się rozwijać to już bardzo niedługo będzie gryźć!

Alicja od soboty ma zęba, a od dziś nawet dwa!

Witamy ząbki Alicji :) Dwie dolne jedynki. 




piątek, 13 marca 2015

Diagnoza: REFLUKS

Diagnoza: refluks

3 miesiąc Alicji.

1:00  w nocy

„aaaa łeeee” mała znowu nie śpi.

- znowu głodna?

- niemożliwe, niedawno jadła.

„aaaa łeeee” przez następną godzinę staram się uspokoić dziecko. 

Kładę na niej dłoń szepczę „szszszsz”. 

Nie pomaga. 

Biorę na ręce, tulę. 

Nie pomaga. 

Śpiewam.

Nie pomaga. 

Cała czerwona zanosi się od płaczu.

Kolki? Już je pożegnałyśmy,

Mała chyba jednak jest głodna. Zwija rączki w pięści i pakuje do buzi. 

Ociera się o mnie, ssie mi szyję i wszystko co znajdzie się w pobliżu jej ust.

- a jednak, chce jeść.

Siadam, owijam Alicje w kocyk. 

Daję jeść.

„omomomom” Mała je przez najbliższe 20 minut.

Tak, a jednak to był głód.

Zmylił mnie rodzaj płaczu. Poza tym, przecież jadła 2 godziny temu…

Odbijamy.

Alicja nigdy nie miała z tym problemu. Ledwo przełoży się dziecko przez ramię a od razu słychać głośne "bek"

Po chwili jednak mała wydaje z siebie przeraźliwy pisk.

„chlust!”

Chlusta.

Dosłownie, jak w scenach z horrorów.

To już nie „zwykłe” ulewanie.

Znów pisk. Mała cała czerwona.

„chlust!”

Pół kołdry mokra.

Naszej. Dużej kołdry.

Zjadła pewnie z 150 ml mleka i sądząc po ilości całość zwróciła.

Bidulka.

Kolejne dni i noce wyglądają tak samo.

Mała je niespokojnie.

Cały czas jest niecierpliwa.

Wierci się. Uderza główką na boki.

Nie lubi leżeć. Po pół godziny budzi się z piskiem.

Co chwila coś przeżuwa – to pokarm, który zwraca jej się do ust.

Piszczy.

Płacze.

Są chwile, że ja wraz z nią.

Z bezsilności.

Diagnoza: refluks.

Typowe objawy: niespokojne jedzenie, płacz, chlustanie.

Diagnozę potwierdza lekarz.

Leczenie?

Leki zobojętniające pH w żołądku.

Ułożenie w łóżeczku pod minimum 30 stopniami (w tym celu można użyć specjalnego klinu pod 
materacyk lub podłożyć książki pod nóżki łóżeczka).

Karmienie w pozycji pionowej.

Zagęszczanie pokarmu.

Można podawać zagęszczacz przed karmieniem. Ale problem pojawia się, gdy dziecko karmione łyżeczką  zagęszczaczem o konsystencji gęstego kisielu ma odruch wymiotny, jak Alicja.

Można też sporządzona z zagęszczacza papkę nałożyć na sutek przed karmieniem. Niektóre egzemplarze jednak, jak Alicja, wtedy odrzucają pierś.

I wreszcie można zagęszczacz podać do mleka. Jeśli dziecko karmione jest piersią trzeba to mleko najpierw odciągnąć.

Zagęszczam pokarm.

Znów jestem zmuszona więc na romans z laktatorem.

Pierwszy raz, gdy przez pierwsze tygodnie ból przy karmieniu był dla mnie nie do wytrzymania.

Potem, gdy okazało się, że Alicja nie toleruje laktozy - częsta przypadłość niedojrzałego przewodu pokarmowego, szczególnie u dzieci urodzonych przed planowanym terminem jak Alicja.

Wtedy odciągałam pierwsze mleko, w którym najwięcej jest laktozy i wylewałam. 

Ten kto wynalazł laktator powinien dostać Nobla (zaraz po tym, kto wynalazł zmywarkę do naczyń ;)

Dla niewtajemniczonych: Laktator to takie urządzenie, które pozwala matkom karmiącym piersią powrót do pracy czy wyjście na kawę bez potomka u piersi i bez konieczności karmienia go w tym czasie mlekiem modyfikowanym.

Więc teraz odciągam pokarm a potem dodaję do butelki zagęszczacz.

Alicja je 5 -6 razy na dobę. Tzn., że aby odciągnąć wystarczająca ilość pokarmu na jej posiłki potrzebuję dziennie ok 3 godzin spędzonych z laktatorem.


Walczymy.