piątek, 16 grudnia 2016

Zielone koktajle Alicji

Alicja niedawno skończyła 2 latka. 

I nadal lubi jeść :)

I, wbrew temu co mówili ludzie, że niby jej się niebawem zmieni, nadal uwielbia warzywa.

Obiad mógłby nie istnieć, jeśli nie będzie zawierać solidnej porcji warzyw.

Gdy nie zje odpowiedniej ilości warzyw i owoców dziennie, ciągle chodzi głodna. 
Widać, że ewidentnie jej czegoś brakuje.
Widać to było zwłaszcza gdy poszła do żłobka. A w żłobku wiadomo, jak to w żłobku. Do kanapki plasterek ogórka czy pomidora (a nie pół jak w domu), do obiadu pół łyżki surówki (a nie pół talerza jak w domu). Wtedy od razu po przyjściu do domu nie mogła się doczekać marchewki albo banana albo surówki, która zostawiałam specjalnie dla niej z obiadu.

Teraz rzadziej, ale wcześniej tj. od wiosny do jesieni, codziennie robiłyśmy zielone koktajle. Alicja je uwielbia. 

Ale zielone koktajle nie będą tylko trafną pozycją w menu dziecka, które warzywa jeść lubi. Myślę sobie, że to fajny i łatwy sposób na to, żeby dodać warzywa w diecie dziecka, które ich nie jada w standardowej postaci. Taki kolorowy "soczek" może być dla nich bardziej zachęcający niż tradycyjna postać warzyw. 

Często słyszę "to ona to może pić?" A czemu nie? Skoro ja piję to czemu ona by tego pić nie mogła? Alicja pije zielone koktajle odkąd skończyła rok. I ma się dobrze ;)

"A to jej smakuje? Taki zielony płyn?" Alicja lubi smak warzyw i owoców. A jeśli koktajl jest przygotowany w odpowiednich proporcjach jest naprawdę smaczny, nie tylko zdrowy. Więc, tak, owszem smakuje jej. Sama biegnie z kubkiem jak tylko usłyszy dźwięk blendera ;)

Oczywiście, jeśli małe dziecko jadło do tej pory bardzo mało warzyw i owoców, takie koktajle trzeba wprowadzać powoli, stopniowo. Młodszym dzieciom warto je rozcieńczać wodą i miksować na gładką masę by nie zatykały słomki od kubeczka lub niekapka. 
Wierzcie mi, o wiele łatwiej odhaczyć 5 porcji warzyw i owoców w diecie dziecka niejadka, jeśli znajdą się one w koktajlach, niż w tradycyjnej postaci.

Nie zdziwcie się jak po regularnym wypijaniu koktajli kupka dziecka będzie miała odcień wypijanych koktajli. To całkowicie normalne. Nie ma powodów do zmartwień :)

A oto i składniki 3 koktajli, które Alicja lubi najbardziej:

1)  szpinak (2 duże garście) + jabłko + kiwi (1/2 szt.) + mały kawałek banana + woda

2) sałata + natka + banan + sok wycisniety z pomaranczy.

3) ulubiony: Szpinak (2 garście) + truskawki (szklanka) + kawalek banana + woda (na zdjęciu)









środa, 14 grudnia 2016

Zimowe śniadanka

Wędrujemy rano w podskokach, ja i Alicja, do kuchni.
"Mamuś, kap! kap!"
"Tak, Kochanie pada śnieg!"
"No tak!" Alicja na to cała rozbawiona. Siada na parapecie i patrzy jak płatki śniegu spadają z nieba.
A ja biorę się za śniadanko. 
Nasze zimowe śniadania różnią się od tych w wiosnę czy lato. 
Teraz są zawsze na ciepło, często na słodko, z dodatkiem aromatycznych przypraw: cynamonu, wanilii, kardamonu. 
Zazwyczaj to owsianki albo inne zboża gotowane na mleku, a to krowim, a to roślinnym, jak dziś kokosowym.
Wczoraj np. jadłyśmy płatki owsiane, gotowane na tłustym mleku, ze startym jabłkiem i porządną szczyptą cynamonu.
A dziś wybrałam kaszę jaglaną, na mleku kokosowym z truskawkami. Łapcie przepis, jest naprawdę pyszna!

Kokosowy pudding z kaszy jaglanej z truskawkami
Skład:
1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 szklanka mleka kokosowego
laska wanilii, kawałeczek
szczypta cynamonu
szklanka truskawek (rozmrożonych) wraz z sokiem

Kaszę wsypuję do nagrzanego garnka. Podrzucam aż poczuję intensywny zapach kaszy. Po tym czasie zalewam mlekiem kokosowym. Wrzucam kawałek laski wanilii i dodaję szczyptę cynamonu. Gotuje na bardzo wolnym ogniu pod przykryciem, aż kasza wciągnie całe mleko, ok 15 minut. Po tym czasie wyjmuję laskę wanilii i całość miksuję. Jeśli pudding jest zbyt gęsty to podczas blendowania dodaję wrzątku lub mleka kokosowego. Wykładam do miseczek i czekamy aż wystygnie. Bezpośrednio przed zjedzeniem dodaję truskawki i polewam sokiem z truskawek. 
Pychota!

A teraz w garnku bulgocze krem z zielonego groszku :)




niedziela, 23 października 2016

Katarek, kaszelek - jest dieta!

"Mamooo, mamoooo!" - bezwzględnie budzi głos rozpłakanej Alicji punkt godzina 00:00. I tak przez następne godziny aż do rana. I tak przez następne dni. Powód?

3 dni w żłobku. 2 tygodnie w domu. Z glutkami, kaszelkiem, gorączką. A do tego ząbkowanie. Imprezka na całego ;) Mamusia od 2 tygodni ma kofeinę w żyłach ;)

Czy dieta dziecka w czasie choroby się zmienia?

Jasne! Ale zanim zaczniesz wprowadzać zmiany podejdź do dziecka bardzo indywidualnie. Większość dzieci w czasie choroby traci apetyt. Dziecko jest zmęczone gorączką, ma zatkany nos, znacznie mniej czuje smaki, a to wszystko sprawia, że traci apetyt. Nie zmuszaj dziecka do jedzenia. Jeśli ma jakieś ulubione smaki w te dni to to jest szczególnie własnie ten czas kiedy warto je spełniać. Alicja podczas choroby bardzo lubi naleśniki z owocami. Jeśli nie zje śniadania a potem obiadu wiem co robić. Wyjmuję patelnię i razem smażymy mini naleśniki, którymi potem się zajada. Często robi najpierw zębami dziurki w plackach co często powoduje, że śmieje się do rozpuku ;)

Na co zwrócić uwagę w diecie chorego dziecka?

Ciepłe płyny - gdy Alicja mniej je podczas choroby, nie zmuszam jej. Nigdy nie zmuszam jej do jedzenia. Za to z płynami jest tak, że pić musi. O odwodnienie dziecka w czasie choroby jest bardzo łatwo. Dlatego przypominaj dziecku o piciu tak często jak to możliwe. Podstawiaj pod nos, podawaj do rączki kubek z płynami. Przede wszystkim woda. Możesz dodać do wody sok z cytryny, pomarańczy, sok z bzu, sok z malin. Najlepiej jeśli taki sok zrobisz samodzielnie w domu, ale jesli nie masz takiej mozliwosci (jeszcze są dostępne maliny - widziałam wczoraj!) to kupując sok zwróć uwage na skład - to, że większość takich soków ma w składzie cukier to oczywiste, ale niech sok z malin też tam będzie! I nie w kilku procentach ;) Nie powinien mieć syropu glukozowo - fruktozowego ani żadnych barniwków i substacnji smakowych, nawet tych identycznych z naturalnymi. Ja dzięki uprzejmości sąsiadki, która pożyczyła mi parową sokarkę i mojej pacjentce, która uprawia ekologiczne maliny, mam zapas soczku malinowego na całą zimę. Możesz zrobić sok bez wykorzystania specjalistycznego sprzętu zasypując warstwy malin cukrem w dużym słoju. Zakrywasz gazą i czekasz kilka dni (nie za długo, bo będą wzmocnione o % ;)) i odlewasz soczek a z malin możesz zrobić dżem. Taki sok oczywiście trzeba zawekować w szczelnie zamkniętych słoikach.

Dobre bakterie -  to takie super bakterie, które zasiedlając jelita dziecka, zmniejszając ilość patogenów, zwiększają odporność organizmu. Znajdziesz je w kiszonkach (np. kapuście, ogórkach), mlecznych napojach fermentowanych (wybieraj naturalne). Do obiadu? Surówka z kiszonej kapusty. Na podwieczorek? Jogurt z owocami. Jogurt wyciągnij wcześniej z lodówki, by miał temperaturę pokojową.

Prebiotyki - aby dobre bakterie mogły żyć potrzebują jeść. Takim jedzonkiem dla nich jest błonnik pokarmowy. Czyli mowa o żywności pochodzenia roślinnego, bo tu znajduje się błonnik. Im mniej przetworzone pieczywo tym lepiej. Podczas choroby nie zapominaj podawać dziecku warzyw i owoców. Świetny w celach pożywki dla dobrych bakterii jest błonnik rozpuszczalny w wodzie, który znajdziesz w owsie. Na śniadanie owsianka! Super sprawa w celach wzmocnienia odporności, ale nie tylko.

Warzywa i owoce - zwróć szczególnie uwagę na to by w diecie dziecka znalazły się owoce i warzywa bogate w witaminę C (np. papryka, pomidor, kapusta, maliny, truskawki, cytrusy) oraz prowitamine A (marchew, dynia). Jesli dziecko traci apetyt możesz w tych dniach śmiało podawać dziecku soki warzywne i owocowe, ale najlepiej jeśli zostaną wypite od razu. Alicji bardzo smakują zielone koktajle. O tym planuje osobny wpis.

Miód - jak pewnie większość z Was wie miód ma działanie antybakteryjne i antywirusowe. Jest naturalnym antybiotykiem. Podany choremu dziecku  działa wykrztuśnie. Według badań najlepiej działa w dużym rozcieńczeniu. Ale miód można podawać dzieciom po 2 roku życia, zaczynając od niewielkich ilości. Choć Alicja nie ma jeszcze dwóch lat (kończy je niebawem) to dawałam jej ostatnio miód rozpuszczony w lekko ciepłej wodzie. 

Czosnek - tak, tak czosnek. Nawet w diecie małego dziecka. Oczywiście w niewielkich ilościach.

Cynk, selen - występują między innymi w pestkach, orzechach (uwaga na alergie!), ziarnach. Wspomagają odporność. Alicja lubi pochrupać sobie pestki dyni i słonecznika

Tłuszcze omega - 3 - 2 x w tygodniu na talerzu dziecka powinna lądować ryba. Jakoś tak się przyjęło, że w naszym domu jemy rybę w środę i piątek :) Właściwie zawsze grillowana lub pieczona. Z dodatkiem świeżej surówki np. z pomidorów lub kiszonej kapusty i kaszy np. jaglanej, kus - kus lub ziemniaków. Oprócz tego używam do surówek olej rzepakowy nierafinowany (w ciemnej butelce) oraz suplementuję jej kwas EPA i DHA razem z witaminą D.

Witamina D - odpowiedzialna nie tylko za prawidłowy wzrost kości u dziecka, ale również za mocną odporność. W okresie jesienno - zimowym (od września do końca marca) zalecana jest codzienna suplementacja witaminą D3.


Naturalna dieta - dobrze zrównoważona dieta, zapobiegająca niedoborom pokarmowym, naturalna tj.  składająca się z produktów jak najmniej przetworzonych jest naturalną "szczepionką" chroniącą dziecko przed przeziębieniem i grypą.


A Wy macie jakieś sposoby na wzmocnienie odporności dziecka?



środa, 24 sierpnia 2016

Chrupek, ciastko? Nigdy! A jednak

Ej. 
Jak byłam w ciąży, czyli dawno temu ;) to sobie tak myślałam, że moje dziecko nie tknie ani chrupka, ani słodycza (w sensie badziewnego słodycza sklepowego naładowanego chemią, cukrem i syropem fruktozowym) do co najmniej czasów przedszkola. Przedszkole: wiadomo: dziecko widzi jak inne dzieci jedzą to i tamto, to czemu i ono ma nie spróbować. Z drugiej strony liczyłam, że skoro moje  -wychowane bez cukru i badziewia, to nie będzie mu/ jej smakować takie jedzenie. Serio tak myślałam. W sumie to nadal gdzieś widzę tego sens...

No, ale...co ja tu chciałam...
No tak.

Te "co najmniej czasy przedszkolne" mają miejsce teraz. Zanim Alicja poszła nawet do żłobka. 

Bo nie wzięłam pod uwagę jednej sytuacji. Placu zabaw!

Placu zabaw, gdzie Alicja świetnie się bawi i rozwija swoje umiejętności interpersonalne ;)

A dzieci na placu zabaw jedzą wszystko. Uwierzcie. Nawet takie w wieku Alicji. Żelki, chipsy, cukierki, gumy rozpuszczalne, lizaki to normalka... i te cholerne chrupki kukurydziane, których smak zna każdy dzieciak. No i o chrupki się rozchodzi. Alicja teraz też już je chrupki kukurydziane. Bo widząc jak dzieci jedzą wokół po prostu od wejścia do sklepu krzyczy "tam!!! dam!!! mama!!! dam!!!" co znaczy w tłumaczeniu "Widzę chrupki, daj mi je mamo!"

A więc matka (ja) kupiła raz i drugi. 

Ale Gośka! stop! Nie przesadzaj! - Sama sprowadzam się na ziemię. 

Przecież Alicji nic nie będzie jak zje raz w tygodniu chrupka czy wyssie tubkę owoców znanej marki. Nie jada cukru jako takiego, badziewnych kaszek, innych słodyczy, nawet budyń robisz jej sama, więc wyluzuj, daj dziecku żyć!

A i dodam jeszcze, że kupiłam jakiś czas temu ciasteczka eko, tylko mąka i olej kokosowy - w kształcie zwierzątek. Bez cukru. Ani grama. Pyszne! Ale drogie strasznie. A paczuszka niewielka, bo wielkości dłoni (dłoni Alicji!). Zamierzam sama je zrobić. Ha! Tylko w jakieś ciekawe mini foremki do ciasta muszę się zaopatrzyć :)






poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Dzieci muszą pić!

Dziś nie o jedzeniu a o piciu.

Upały za nami. I jeszcze przed!

Pamiętajcie dzieci potrzebują pić! Tak jak z jedzeniem: to od nas dorosłych, zależy co dzieci będą pić.

Warto byś przypominał o piciu dziecku tak często jak to możliwe np. podsuwając butelkę z wodą. Bo o odwodnienie dziecka łatwiej niż u dorosłego. 


Dzieje się tak dlatego, że ośrodek pragnienia u dzieci nie jest jeszcze tak dobrze rozwiniety jak u osoby dorosłej. O konieczności napicia się informuje nas uczucie pragnienia. Jednak czas upływający od pojawienia się pragnienia do jego zaspokojenia (plus czas na zmetabolizowanie wody!) jest niekiedy zbyt długi. Istnieje wtedy ryzyko odwodnienia. U dzieci to niebezpieczeństwo jest jeszcze większe z powodu słabszego odczuwania pragnienia. Poza tym organizm dziecka składa się w większym procencie z wody niż organizm osoby dorosłej. A więc nawet niewielki procent ubytku wody jest przez organizm bardziej odczuwalny. Dzieci, szczególnie małe, są ruchliwe, większa ilość wody jest wtedy tracona z potem. Dlatego zadbaj, by dziecko systematycznie uzupełniało płyny. 

Najlepszym płynem do gaszenia pragnienia dziecka jest woda. Czysta woda! 
Jeśli Ty gasisz pragnienie kolorowym płynem to nie zdziw się, że Twoje dziecko nie chce pić bezbarwnej wody. A czy woda może być smakowa? Oczywiście! Ale nie ta smakowa butelkowana, ale dodaj do wody nieco soku z owoców albo wrzuć kilka owoców. Z doświadczenia wiem, że podczas dużych upałów czasem dziecko może odmawiać picia. Alicja podczas największych upałów, jakie mieliśmy w ostatnim czasie, odmawiała picia wody. Wtedy świetnie sprawdził się dodatek do wody kompotu z owoców albo naturalnego soku np. z malin. Dodawałam jej też listki mięty i sok z cytryny - baaardzo jej smakowało. Nie jestem zwolennikiem dawania dziecku gęstych, słodkich soków przecierowych. Sama tez nie wyobrażam sobie pić takie słodkie płyny by ugasić pragnienie. 

Pamiętaj najlepszym płynem do picia dla Twojego dziecka jest woda. Ale przede wszystkim dziecko musi widzieć, że rodzic też pije wodę. Przykład pochodzi z góry. 

środa, 4 maja 2016

Zupa krem z gruszką i inne przysmaki Alicji

Coś kiepsko sypia ostatnio Alicja. 
Jej krótka drzemka w ciągu dnia to dla mnie godzina intensywnej pracy. Nie mam czasu wtedy na gotowanie... 

Budzi się o świcie. Codziennie o 5 lub 6. 

I to wtedy na ogół przygotowuję obiad a potem idziemy na spacer i robimy zakupy na dzień następny. 

Z braku czasu najczęściej robię mega szybkie posiłki. 

Nigdy nie uważałam się za mistrza kuchni, ale jest kilka dań, które wychodzą mi całkiem nieźle. ;) 

Wiem z doświadczenia, że wiele osób nie bardzo ma czas na wymyślne gotowanie. Podobnie jak ja, szczególnie ostatnio. 

A może po prostu szukasz inspiracji na coś innego, ale prostego i szybkiego. 
Albo po prostu nie lubisz godzinami siedzieć w kuchni. 

Dwa tygodnie temu dostaliśmy mega świeże jajka z kur z wolnego wybiegu, ze wsi. Było też ich meeega dużo. Więc wiele dań w tym okresie jest z jajkami, np. pierogi leniwe (ktoś wyjaśni mi czemu pierogi skoro to kluki?), budyń, placuszki, fritatta, omlety na różne sposoby, zapiekane warzywa z jajkami, itd.

Fritatta świetnie nadaje się na śniadanie lub obiad. My jemy zarówno na śniadanie (np. w weekend) jak i na szybki obiad w tygodniu. Używam wielu różnych warzyw. Możesz użyć swoich, ulubionych i które smakują Twojemu dziecku. Ja sprawdziłam takie połączenia: szpinak + cebulka + ser żółty lub mozarella, brokuły + dymka wraz ze szczypiorkiem, szpinak + cebulka + łosoś wędzony, szpinak + pomidorki koktajlowe + mozarella. A robi się je tak:

Fritatta ze szpinakiem i cebulką
Skład (1 porcja dziecięca i 2 porcje dorosłe): 
5 jajek
3 porządne garście szpinaku baby
mała cebulka
ząbek czosnku
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
starta mozarella
łyżeczka masła klarowanego
Będzie potrzebna patelnia, która może być wsadzona do piekarnika (z rączką z metalu)

Jaja rozkłócam widelcem w misce, dodaję sól i pieprz, mieszam. Nagrzewam piekarnik do 180 stopni C. Cebulkę i czosnek drobno siekam. Roztapiam masło na rozgrzanej patelni i dodaję cebulkę i czosnek. Mieszam i smażę aż się zeszkli, nie pozwalam by nabrały złotego koloru. Dodaję szpinak, w partiach - cały może się nie zmieścić. Dodaję dużą szczyptę, dwie gałki. Mieszam aż listki zwiędną. Następnie wylewam masę z jajek. Smażę nie mieszając ok. 5-8 minut. Po tym czasie posypuję startym serem - ilość wedle uznania, u nas niewiele (ok 2-3 łyżek), przykrywam przykrywką i wkładam do nagrzanego piekarnika na ok 10 minut. 2 minuty przed końcem czasu zdejmuję przykrywkę. 

Do tego, podczas pieczenia, robię jakąś nieskomplikowaną sałatkę/ surówkę i posiłek gotowy.

Pierogi leniwe bez cukru
Na szczęście na niewielką ilość leniwych nie potrzebne żadne urządzenie wielofunkcyjne. 
Wystarczy widelec i miska :) Choć nie powiem przydałoby się i byłabym mega szczęśliwa, jeśli w mojej kuchni nareszcie pojawiłby się robot kuchenny z prawdziwego zdarzenia :) 

Skład:
ser twarogowy chudy lub półtłusty 400g
2 jaja, osobno żółtka i bialka. 
mąka pszenna, niepełne 1/2 szklanki (naprawdę niewielka ilość, zależna jest od tego jakiego sera użyjemy, czy ser będzie bardzo gęsty czy bardziej wodnisty)
garnek z gotującą wodą

W dużej misce rozdziabuję widelcem twaróg. Z białek ubijam pianę. Dodaję do niego żółtka i dalej dokładnie rozgniatam widelcem. Jak masa jest wymieszana dodaję pianę z białek i mąkę. Masa może się lepić, generalnie im mniej mąki dodasz tym lepiej. Na dużej desce do krojenia lub stolnicy lub czystym blacie kuchennym rozsypuję nieco mąki. Z ciasta serowego formuję wałeczek, który lekko spłaszczam i kroję kluski. Wrzucam je na wrzątek i czekam aż wypłyną, wtedy wyławiam i są gotowe do jedzenia od razu lub po podgrzaniu (w wodzie lub na patelni z odrobiną masła). Ja do ciasta nie dodaję cukru ani żadnego jego odpowiednika. Raz dodałam nieco ziarenek wanilii i wyszły super. W przyszłości planuję zamiast mąki pszennej użyć jakiejś z większą zawartością błonnika, np. orkiszowej albo pół na pół z pełnoziarnistą - dam znać czy wyjdą.


Zielone kulki mocy
Danie, które powstało w wyniku pomysłu wykorzystania dużej ilości ugotowanych brokułów z obiadu z dnia poprzedniego. 

Skład:
duży brokuł
płatki owsiane, zmielone w młynku na mąkę, 1/2 szklanki
1 jajko
pieprz
żółty ser starty, 5 łyżek

Brokuły gotuję. Rozgrzewam piekarnik do 180stopni C. Blaszkę pokrywam papierem do pieczenia. Po ugotowaniu i ostudzeniu kroję na małe kawałki, w sumie siekam. Przerzucam do miski, dodaję zmielone płatki, świeżo zmielony pieprz i ser żółty. Wszystko dokładnie mieszam łyżką, następnie formuję małe kulki, które wykładam na papierze do pieczenia na blaszce. Piekę ok 15 minut. 
U mnie te kulki piekły się w tym samym czasie co filety ryby i bataty (umyte, ze skórką, pokrojone we frytki). 

Budyń waniliowy
Smak dzieciństwa! Ale nie taki z torebki budyń tylko taki prawdziwy! U nas zazwyczaj na ciepłe 2 śniadanie, kiedy wracamy ze spaceru. Wychodzę z założenia, że po co mam korzystać z torebkowego gotowca, skoro zrobienie oryginału zajmuje tyle samo czasu?

Skład (2 porcje: 1 mała dziecięca i 1 duża dorosła)
niecałe 1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
2 szklanki mleka ( u nas tłuste)
laska wanilii (a właściwie ziarenka z małego kawałka)
1 żółtko

Do rondelka wsypuję mąkę, dodaję żółtko i wanilię, wlewam szklankę mleka i podpalam gaz. Mieszam intensywnie cały czas. Po pewnym czasie budyń zacznie gęstnieć, wtedy dodaję pozostałe mleko i nadal, cały czas, bez przerwy, intensywnie mieszam. To ważne, bo jeśli przestaniesz mieszać będą w budyniu grudki. Czekam aż się zagotuję i wylewam budyń do miseczek. 
taki budyń jemy z owocami (np. rozmrożonymi malinami wraz z soczkiem, mniam!)


Zupa krem z marchewki i pomidorów z gruszką
Nie ma nic prostszego i szybszego niż zupy krem. Alicja jakiś czas temu nie lubiła jeść zup, zwłaszcza krem, bo chciała gryźć, a takiej zupie nie ma co przecież. Do zupy robię zwykle lane kluski, ale jak zupełnie nie mam czasu to gotuję drobny makaron.

Skład:
3 marchewki
1 korzeń pietruszki
puszka pomidorów bez skórki
1 gruszka obrana ze skórki
liść laurowy
kolendra, 2-3 kulki
Potrzebny będzie blender

Obieram marchewki i pietruszkę. Wsadzam do niedużego garnka, zalewam wrzątkiem, tylko do przykrycia warzyw. Wrzucam kolendrę i liście laurowe. Gotuję pod przykryciem na wolnym ogniu, aż warzywa będą półtwarde. Po tym czasie dodaję pomidory z puszki. Gotuję jeszcze ok 5 minut od zagotowania zupy. Po tym czasie dodaję pokrojoną w kostkę gruszkę. Mieszam, wyjmuję listki laurowe, i po minucie, dwóch miksuję na gładką masę. Podaję z zacierkami, lanymi kluskami lub makaronem. 

Smacznego!


















wtorek, 5 kwietnia 2016

BLW - o co tyle szumu?

Święta.
Alicja u Dziadków siedzi na dorosłym krześle, przywiązana szalem Babci, by z niego nie spadła, opatulona ścierką, by go nie pobrudziła ;)
Czego się nie robi, żeby dziecko samodzielnie jadło skoro akurat nie ma dostępnego specjalnego małego krzesełka...
Wcina mięso i buraczki. Sama. Widelcem. 
"Jak ona pięknie je" - komentuje Babcia, Ciocia, Wujek. 
Żeby było "jasne": pięknie tzn., "wsuwa wszystko" ;)
i pięnie tzn. "sama widelcem, bez zbędnej pomocy mamy" 

Ostatnio dostałam wiadomość, żeby napisać coś więcej o tej metodzie BLW, którą stosowałam przy rozszerzaniu diety Alicji. Więc i bardzo proszę. 

BLW to metoda numer 1 w samodzielnej nauce jedzenia (najpierw rączką a potem widelcem) i to chyba najlepszy sposób na małego niejadka. 

BLW to metoda rozszerzania diety niemowlaka - wprowadzania stałych pokarmów, która pozwala dziecku na naukę samodzielnego jedzenia od chwili startu.


Co BLW daje dziecku?


możliwość wyboru. To Ty decydujesz co dziecko dostanie na talerzu, ale to ono decyduje ile zje i co wybierze. Swoją drogą obserwacja malca, który już ma swoje preferencje i np. wybiera brokuły a kalafiora odsuwa na bok jest też przygodą dla rodzica i możliwość lepszego poznania swojego dziecka. 

radość jedzenia. Czego nie do końca można powiedzieć o jedzeniu papek podawanych łyżeczką prosto do ust.

- możliwość eksperymentowania z jedzeniem co tym samym rozwija zmysły dziecka. Dziecko jedząc samodzielnie poznaje konsystencję, teksturę jedzenia, jakie jest w dotyku, itd. Zanim jedzenie trafi do buzi dziecko już je pozna innymi zmysłami. Widzi, że to co żółte smakuje inaczej niż to co zielone. Czuje konsystencję, już wie, że kasza manna ma inną, a chleb inną, itd. Alicja do tej pory z talerza wybiera najpierw czerwone, pomarańczowe i zielone, a białe odsuwa na później albo nie zjada.

- lepszy rozwój zdolności motorycznych. Dzieci karmione metodą BLW szybciej uczą się jeść widelcem. Maluchy, które uczą się jeść i rzuć, co sprzyja prawidłowemu rozwojowi mowy,

- bezpieczeństwo. Ryzyko zadławień u dziecka, które je metodą BLW jest znikome, ponieważ wtedy jest bardziej świadome co ma w ustach, konsystencji pokarmu.

Co BLW daje Tobie?

Może napiszę co dało mi:

- radość z patrzenia na samodzielny wybór dziecka, na radochę jaką ma z jedzenia,

- wygoda. Gotujesz to co dla siebie i podajesz dziecku na talerz.

- oszczędność. i czasu i pieniędzy. Zamiast karmić dziecko, w tym czasie możesz też spokojnie zjeść posiłek - uff nareszcie! No gotujesz to za jednym razem sobie i dziecku.  A pieniędzy, bo jeśli wybierasz żywność ze słoiczków to nie są one wcale tanie...

- trochę bałaganu. Będę szczera. BLW jest metodą zdecydowanie mniej czystą niż karmienie dziecka papkami ;) Jak to na początku, dziecko uczy się jeść, więc połowa talerza ląduje na podłodze, ścianie, kocie... itd. Ale zanim się rozejrzysz a okaże się, że podłoga po zakończonym posiłku jest czysta a zawartość talerza w 90% wylądowała w brzuszku dziecka. Zresztą nawet jak nie jest super czysto to who cares?

Od czego zacząć?

1. BLW zaczynasz wtedy jak dziecko umie samodzielnie, sztywno siedzieć i jest gotowe do rozszerzania diety. Pisałam już o tym wcześniej, ale przypomnę: zanika odruch wypychania wszystkiego z buzi, dziecko wykazuje zainteresowanie jedzeniem i potrafi chwycić jedzenie rączką i wsadzić je do ust. Zazwyczaj jest to po 6 miesiącu życia,

2. kupujesz krzesełko do karmienia, sadzasz w nim dziecko. Kupujesz nietłukąca zastawę dla dziecka i nakładasz na nie jedzenie. Choć na początku i tak wszystko ląduje wszędzie byle nie na talerzu, więc miseczki czy talerzyki możesz sobie darować. Możesz po prostu położyć jedzenie na stole/ stoliku od krzesełka do karmienia - ja tak robiłam z owocami, bo nie widziałam sensu nakładania  ich na talerz skoro i tak zaraz na nim nie były. Kupujesz śliniak. Duży śliniak.
Absolutnie nie podawaj dziecku jedzenia w pozycji na leżąco czy półleżąco, bo wtedy jest duże ryzyko zadławienia. Jak dziecko samodzielnie siedzi w krzesełku takiego ryzyka właściwie nie ma.

3. pod krzesełko rozkładasz matę by nie pobrudzić podłogi. Ja żadnej maty nie rozkładałam. Po prostu myłam ten kawałek podłogi częściej  (po każdym posiłku Alicji). Miałam pewność, że podłoga jest czysta i mogę podnieść to czym rzuciła i nałożyć jej z powrotem na talerz ;)

4. początkowo pozwalamy dziecku jeść rączkami. Po jakimś czasie uczymy jeść sztućcami. Dzieci zazwyczaj bardzo chętnie uczą się nowych rzeczy. Pod warunkiem, że nie mamy wobec nich wygórowanych oczekiwań. Alicja na ogół je widelcem, ale zdarza się, że nadal je rączką. Albo rączką nabija na widelec co bardziej oporne kawałki jedzenia.

5. robisz obiad czy inny posiłek jak zwykle. Ale nie solisz, nie używasz ostrych przypraw. Przed doprawieniem odkładasz porcje dla malucha i to wszystko. Oczywiście maluszkowi, który dopiero zaczyna swoją przygodę z samodzielnym jedzeniem podajesz nieco mniejsze cząstki jedzenia, ale zawsze takie by zmieściły się do rączki. Np. kawałki brokuła czy ugotowanej marchewki pokrojonej w słupki. Na początek nie nadają się drobne produkty takie jak: groszek zielony, ziarna kukurydzy, małe pomidorki cherry czy winogrona, itd. Z czasem jak dziecko nabiera większej wprawy i ma coraz więcej zębów warzywa mogą być mniej miękkie. Obserwując jak je dziecko poznajesz je i na pewno będziesz wiedzieć kiedy nadeszła odpowiednia chwila by zmienić konsystencję jedzenia na mniej miękką.

6. od czego zacząć? Od przyjrzenia się swojej diecie. Czy jest zdrowa? Co w niej zmienić? Czy jesz warzywa? Początek karmienia malucha metodą BLW to początek rewizji diety całej rodziny. Warto wyrzucić z niej niezdrowe produkty, co da wiele korzyści maluchowi i całej rodzinie. Dieta dziecka powinna być maksymalnie zróżnicowana (oczywiscie według zasad rozszerzania diety). Nie ograniczaj się do kilku produktów - im bardziej dieta urozmaicona tym lepiej! Jest wtedy mniejsze ryzyko niedoborów pokarmowych. Poza tym nie podawaj dziecku, co wydaje się oczywiste, fast- foodów, słodyczy i żywności wysokoprzetworzonej. Do przygotowywania posiłków dla malucha nie używaj soli ani cukru, ale możesz korzystać z naturalnych ziół i przypraw typu natka, koperek, cynamon, bazylia, oregano, estragon, zioła prowansalskie, itd.


BLW metodą na niejadka?

Tak! Dziecko, które samo decyduje ile zjeść, nie ma poczucia traumy związanej z jedzeniem jak w przypadku przymuszania go do jedzenia. Dziecku, które je samodzielnie, jedzenie kojarzy się z przygodą, z odkrywaniem czegoś nowego. Dzieci takie jako kilkulatki chętniej odkrywają nowe smaki. Tak mówią badania. Alicja niejadkiem zdecydowanie nie jest, więc nie mam żywego przykładu, ale chwytam ta argumentację.

Rodzicu - masz wybór!

Decydując się na BLW nie znaczy, że nie możesz już nigdy nakarmić swojego dziecka łyżeczką!  My z Alicją stosujemy metodę mieszaną, ponieważ nie zawsze, nie w każdej sytuacji może jeść samodzielnie. Przecież żadnego zobowiązania nigdzie nie podpisywałam ;)
Np. w minioną niedzielę byliśmy w restauracji i zamówioną rybę Alicja zjadła z moją ogromną pomocą, a zupą pomidorową nakarmiłam ją ja łyżeczką. Myślę, że klienci przy sąsiednim stoliku nie byliby zadowoleni z makaronu we włosach, stąd Alicję nakarmiłam mama. No zdarzają się sytuacje powiedzmy wyjątkowe. Podobnie wczoraj, kiedy zaraz po posiłku Alicji musiałyśmy wyruszyć z domu do lekarza. Kaszkę podałam jej łyżeczką, bo Alicja sama kaszkę je jakieś 20 - 30 minut, a na to czasu nie było. Alicja, różnie z kaszą, czasem je ze smakiem, czasem stoi z na bakier. Ale nawet wtedy nigdy nie wmuszam w nią, nie zachęcam słowami "jeszcze jedna łyżeczka", itd. ma wybór. Nie to nie. Woli skończyć jedzenie? A może akurat woli winogronko? Proszę bardzo :)














wtorek, 15 marca 2016

Jaka kaszka?

Jak pisałam w ostatnim poście, kaszki Alicji robię zazwyczaj sama. Wsypać kaszę manną czy grysik kukurydziany lub inny do gotującego się mleka, wymieszać, odstawić i chwilę poczekać - i cała filozofia!

Ale czasem jest potrzeba użycia kaszki szybkiej, bez gotowania, zalać wodą/ mlekiem i voila! kaszka gotowa.

Problem w tym, że większość dostępnych na rynku kaszek dla dzieci zawiera składniki, które na dobrą sprawę w ogóle nie powinny pojawić się w dziecięcym menu. Najbardziej popularne marki kaszek dla dzieci: Nestle, Bobovita, Hipp, Humana, Bebilon czy Babydream zawierają mnóstwo składników, przed którymi powinniśmy strzec talerze naszych dzieci. 


Na co zwrócić uwagę kierując się wyborem najlepszej kaszki dla swojego dziecka?

Dobra kaszka nie powinna mieć w składzie:

1) właściwie nic oprócz naturalnych składników - żegnajcie więc maltodekstryny, regulatory kwasowości i zhydrylizowane mąki

2) cukru ani syropu glukozowego lub glukozowo - fruktozowego

3) tłuszczu - żadnego, bo po co? ani więc rzepakowego, ani kokosowego, ani słonecznikowego, ani palmowego, tego ostatniego uczę moich pacjentów by unikali jak ognia


Przy wyborze kaszki nie sugerujcie się reklamami, a tym co one zawierają. Dlatego, napisze to jeszcze kilka razy: czytajcie etykiety. Naprawdę można wybrać kaszkę dla dziecka bez cukru, bez sztucznych składników. Można lepiej i naturalniej, bez zbędnego nakładu czasu ani pieniędzy. 



Ale od początku.

Kaszki i kleiki bezglutenowe, bezsmakowe, bezmleczne

Rozszerzając dietę niemowlaka najpierw wybierasz kleik lub kaszkę bezglutenową (gluten wprowadza się do diety dziecka po 6 mies. życia). Oferta kaszek i kleików jest naprawdę ogromna, ale uwaga! Czytaj etykiety - koniecznie!
Bo nawet te bezsmakowe i bezglutenowe kaszki czy kleiki w swoim składzie mogą kryć badziewia, które niekoniecznie pozytywnie wpływają na zdrowie dziecka. Numero uno to cukier (bardzo powszechnie występujący w kaszkach czy innym jedzeniu przeznaczonym da dzieci, występuje w różnej postaci: a to cukru sacharozy, a to syropu glukozowego czy glukozowo - fruktozowego), a poza tym oleje, oleiny, maltodekstryny, regulatory kwasowości i emulgatory.

Nie polecam:  Bebilon Alerlac, Bobovita Expert Minima, Humana kaszka ryżowo - kukurydziana, Nestle Sinlac i inne kleiki firmy Nestle. Dlaczego? Wszystkie mają w składzie co najmniej jeden ze składników, o których mowa wyżej. Etykiety na poniższych zdjęciach.








Ale drogi Rodzicu! Oczywiście istnieje dobra alternatywa tych kaszek! Co prawda raczej nie znajdziesz ich w Rosmanie czy innej popularnej drogerii lub supermakecie (szkoda! szkoda!), ale zawsze można zamówić przez net (np. mlekolandia,pl lub kidy.pl). Niektóre można znaleźć w dobrych delikatesach. 

Polecam kaszki takich firm jak: Biobim, Holle, Lebenswert, Mamuko, Nominal, Organix (poniżej wybrane przykładowe zdjęcia polecanych kaszek bezglutenowych)

Również popularna Bobovita kleik ryżowy nie zawiera nic oprócz maki ryżowej i witaminy B1.











To samo tyczy się bezglutenowych i bezmlecznych kaszek i kleików smakowych. Jestem raczej zwolennikiem dodawania owoców do kaszek bezsmakowych niż kupowania kaszek o smaku ...x czy y... No chyba, że skład jest 100% naturalny, a owoce w składzie to liofilizowane owoce, a nie żadne proszki owocowe, soki w proszku i  cukier.
Jedliście kiedyś taką kaszkę owocową z cukrem? Mnie wykręca i w życiu nie zjadłabym całej porcji. I jak potem dziecku ma smakować naturalna kaszka bez cukru?

Kaszki glutenowe 

Bardzo przydatne do wprowadzania glutenu do diety dziecka. Chociaż ja (pewnie jak większość mam) zdecydowałam się na wprowadzanie glutenu poprzez dodatek kaszy manny do przecieru jarzynowego, to taką kaszką glutenową można tez właśnie rozszerzać dietę malucha o gluten. No i przydają się też w późniejszym czasie, kiedy to maluch ma w swojej codziennej diecie produkty glutenowe.

Jakie polecam? Te bezmleczne. Kaszki glutenowe mleczne zazwyczaj zawierają w składzie cukier, syrop glukozowo - fruktozowy lub olej palmowy. Poza tym lepiej jest dać dziecku kaszkę zrobioną na mleku, które zna i dobrze toleruje. A jeśli jest starsze, jak Alicja, można zrobić taką kaszkę na mleku krowim lub kozim czy roślinnym (lub oczywiście na modyfikowanym lub mleku mamy).

A poza tym zasada wybierania jest ta sama jak przy kaszkach bezglutenowych. Czyli trzeba czytać etykiety i kierować się składem kaszek. Powinny być tylko naturalne składniki. Wybór kaszek bezmlecznych glutenowych, nawet smakowych, jest ogromny i na szczęście mało z nich zawiera jakieś badziewne składniki. Ale oczywiście zawsze, zawsze (!) czytaj etykiety.

Niestety nie każda szybka kaszka dostępna na rynku powinna znaleźć się w menu dziecka. Dlatego czytaj etykiety zanim zdecydujesz się na zakup którejś z nich. Najlepiej jest wybrać kaszkę bezmleczną (zrobić ją na mleku, które dziecko dobrze zna) i bezsmakową (jeśli chcesz to zawsze możesz dodać do niej owoce). Jeśli decydujesz się na kaszki smakowe popatrz na skład co nadaje jej smak. Są to aromaty? Soki owocowe w proszku? To nie jest dobry wybór. Ale jeśli są to liofilizowane owoce to OK.


Jakie "szybkie" kaszki je Alicja?

Przeważnie robię kaszkę mannę lub rozgotowuję płatki owsiane lub jaglane. Ale zdarza się, że podaję jej inną kaszkę.
Alicja bardzo lubi organiczne kaszki MAMUKO. W swoim składzie nie mają nic oprócz zbóż, np. owies + jasna gryka + jęczmień. Co prawda nie wystarczy jej tylko zalać wodą czy mlekiem, ale jej gotowanie to dosłownie 5 minut. Dodatkowo mają piękne opakowania co cieszy i jej i moje oko ;) Alicja z racji swojego wieku je już także musli. Są to Organix np. banan, jabłko i brzoskwinia lub Topfer kaszka musli pełnoziarnista, w których składzie nie ma nic prócz pełnoziarnistych zbóż i płatków owocowych lub owoców liofilizowanych.











poniedziałek, 22 lutego 2016

Dieta roczniaka - zasady

W drugim roku życia dziecka dieta powinna ulec zmianie.  
Głowna zmiana to mniejsza ilość posiłków wyłącznie mlecznych (mleko kobiece, mleko modyfikowane) oraz konsystencja posiłków: już nie są to posiłki papkowate ani mocno rozdrobnione. 
Po 1 roku życia można wprowadzić także dziecku do diety mleko krowie (słodkie, bo jego przetwory tj. jogurt i kefir czy twarożek można było wcześniej). 

Plan diety roczniaka powinien składać się z 5 posiłków - 3 głównych tj. śniadania, obiadu i kolacji i 2 przekąsek w postaci 2 śniadania i podwieczorku.

Posiłki powinny być jak najbardziej urozmaicone. Błędem jest np. danie dziecku do popicia dania z owocami sokiem owocowym.

Śniadanie 

jest bardzo ważnym posiłkiem, od którego powinno dziecko zaczynać dzień. Nie powinno zwlekać się z jego podaniem: dziecko powinno otrzymać śniadanie zaraz po wstaniu. Śniadanie powinno być bogate w białko i węglowodany złożone. Co to oznacza w praktyce? Komponując śniadanie dziecka zwróć uwagę na to by zawierało produkty mleczne: kefir, jogurt, twarożek, mleko krowie, mleko modyfikowane lub jajko, chude mięso czy rybę. Węglowodany znajdziesz w kaszce czy pieczywie, które nie musi być białą bułeczką. Jestem zdania, że im wcześniej dziecko przyzwyczai się do ciemnego, razowego chleba tym lepiej. Nie ma potrzeby ograniczania go w diecie. Jest bardziej wartościowe niż białe ze względu na zawartość błonnika i wielu składników mineralnych. Do śniadania koniecznie daj dziecku warzywa: mogą być w postaci gotowanej lub surowej.

Obiad 

najlepiej by składał się z dwóch dań: zupy warzywnej i 2 dania, oczywiście o ile to możliwe. Drugie danie powinno składać się z białka, np.: mięso, drób, ryby, jaja, strączkowe (co najmniej 2 razy w tygodniu w diecie dziecka powinny być ryby) oraz węglowodanów: ziemniaki, kasze, ryż, makarony. Plus oczywiście warzywa, o których już pisałam, że powinny być podstawą diety. Podając dziecku talerz spójrz na proporcje obiadu: połowę powinny stanowić warzywa. 

Kolacja 

w tym wieku może z mleka zmienić się na stały posiłek. Może to być risotto z dodatkiem produktów mlecznych, mięsa czy ryby czy po prostu kanapki. Różne są preferencje rodziców i ich dzieci. Pozostawienie butelki mleka na posiłek kolacyjny w 2 roku życia też błędem nie jest.

2 śniadanie i podwieczorek 

to mniejsze posiłki od 3 głównych. Mogą to być koktajle owocowo - warzywne, owoce, musy owocowe, kleik czy kaszka. Unikaj podawania dziecku gotowych deserków, słodzonych serków czy innych przetworzonych słodyczy na te posiłki. Jeśli chcesz dodać coś słodkiego do diety dziecka nich to będą miód, owoce suszone, musy owocowe czy soki przecierowe z owoców, ale zrób je samodzielnie. Te w sklepach są pełne cukru, który powoduje tycie i próchnicę a również zaburzenia apetytu i często jest powodem, dla którego dziecko marudzi przy pozostałych posiłkach. 

Pojadanie

Jeśli Twoje dziecko jest bardzo aktywne może upominać się między posiłkami o jedzenie. Daj mu wtedy pokrojone w słupki warzywa czy owoce. Unikaj przekąsek typu chrupki, biszkopty czy cukierki, bo jak pisałam powyżej są dużym błędem w żywieniu małego dziecka.

W ciągu dnia dziecko powinno mieć cały czas dostęp do płynów. Przede wszystkim powinna to być woda: nie musi być specjalna butelkowana woda kupna, może to być zwykła woda przegotowana i ostudzona z czajnika. Nie dodawaj dziecku soków do wody. Błędem jest podawanie dziecku soku między posiłkami. Sok może być dziecku podany, ale w ramach posiłku, np. dodatek do podwieczorka czy śniadania. Nie ma konieczności robienia dziecku herbaty. Nie kupuj wód smakowych. Dziecko powinno przyzwyczaić się do naturalnego smaku wody i nią gasić pragnienie.

To dziecko decyduje ile zje, ale od Ciebie zależy co zje. Pamiętaj o urozmaiceniu jego diety, o wyborze najświeższych produktów, o tym by w diecie znalazły się codziennie warzywa i owoce. Naprawdę nie ma konieczności podawania dziecku deserków czy serków, którymi kuszą reklamy.


Pamiętaj, że jesteś przykładem dla dziecka. Ono uczy się nawyków, także tych żywieniowych, właśnie od Ciebie. 


Roczniak to już nie malutkie niemowlę. Roczniak bacznie obserwuje co robią rodzice i ich naśladuje. Nie wymagaj od dziecka jedzenia warzyw skoro sam ich unikasz. Dziecko nie zje warzyw, jeśli patrząc w Twój talerz ich nie widzi. Jeśli smarujesz kanapkę majonezem dziecko szybko zainteresuje się co jest w słoiku i prawdopodobnie szybko go polubi skoro dla mamy lub taty jest on tak interesujący. Chcesz by Twoje dziecko zdrowo się odżywiało? Zacznij od siebie.

W tym wieku dziecku powinniśmy dać możliwość jedzenia samodzielnego, o ile nie zrobiliśmy już tego wcześniej. Bałagan? Porozrzucane jedzenie? Trudno! Kiedy jak nie teraz ma się nauczyć samo jeść?

Prawidłowe nawyki kształtuje też wspólne jedzenie posiłków - je dziecko jesz i Ty. Super, jeśli przynajmniej raz dziennie wszyscy domownicy siadają do wspólnego posiłku przy stole.







niedziela, 21 lutego 2016

Dieta roczniaka - ulubione przepisy Alicji

Oj wiele się zmieniło w ostatnich miesiącach w planie dnia Alicji. Głównie w planie jedzenia.
Przez ostatnie pół roku powtarzam wiele razy, że Alicja jest już dużą dziewczynką. 
Ale teraz! Teraz to już nie niemowlak! Duża, mała dziewczynka.

Ok 6:00-7:00 niezmiennie budzą mnie dźwięki wydobywające się z niani elektronicznej. 
Tylko teraz to nie płacz czy "a guu" a raczej słodki głos Alicji mówiącej do misia lub sowy na ścianie "tam, tam, dam" lub nucenie Alicjowej piosenki ;)

Gdy wchodzę do pokoju Alicja pokazuje mi wszystkie ptaszki, sowy, sarenkę i inne zwierzątka (a to naklejki na ścianie a to wzory na zasłonce) i wita się z misiami. 
Po szybkiej zmianie pieluszki i porannej toalecie idziemy do kuchni na śniadanie.

Zwykle śniadanie są to kanapki, czasem jajecznica na maśle i warzywa, ale często nadal robię jej mleko. Problem w tym, że jak Alicja wypije butelkę mleka to i tak zjada ze mną (choć wtedy znacznie mniejsze) stałe śniadanie. Czy już wspominałam, że moja córka potrafi spoooro zjeść? ;)

Kanapki są z razowego chleba cienko posmarowanego masłem i tu różnie: albo prawdziwy ser żółty (czytaj etykiety zanim podasz jakikolwiek produkt dziecku!) albo twarożek albo biały serek do smarowania (naturalny, bez żadnych innych dodatków) albo jajkiem na twardo albo pastą z awokado (zmiksowane miękkie awokado z odrobina soku z cytryny) albo pastą z dyni lub bakłażana (poniżej przepisy) plus zawsze jakieś warzywo, ostatnio króluje papryka czerwona. 

Od jakiegoś czasu Alicja ma tylko jedną drzemkę w ciągu dnia, teraz wypada ona od ok. godz. 12:00. Do tej pory spała od ok 9-10:30 i wtedy jadła drugie śniadanie np. owoce, a potem miała krotką drzemkę po obiedzie. 

Teraz 2 posiłek je bardziej konkretny, bo niedługo po nim idzie spać. 
Zazwyczaj robię jej szybką zupkę lub je jakaś zupę "dorosłą" np. ogórkową. 

Nie ukrywam, że rzadko robię zupę dla nas, więc częściej robię jej zupkę osobno. 
Do wrzątku wrzucam różne pokrojone warzywa, np: marchewkę, korzeń i nać pietruszki, ziemniaka i groszek zielony. Chwilę gotuję aż będą miękkie, ale nie rozgotowane a pod koniec dodaję 1/2 rozkłóconego widelcem żółtka albo łyżeczkę śmietany 12% lub odrobinę masła/ oleju rzepakowego i łyżeczkę kaszy manny (wtedy zupka jest bardziej gęsta). Już od długiego czasu nie miksuję jej zupek.
Czasami zamiast zupki je twarożek z owocami albo naleśniki z twarożkiem i owocami albo placuszki, np. takie jak w przepisie na końcu.

Po drzemce pora na obiad. Zazwyczaj jest to mięso (królik lub drób z wolnego chowu) lub ryba z warzywami (brokuły, cukinia, kiszona kapusta) i ziemniakami lub kaszą, ewentualnie ryżem (ewentualnie, bo my preferujemy ryż brązowy lub dziki, a ona je zwykły biały, dłużej gotowany, by mogła swobodnie pogryźć i połknąć). Alija je też rośliny strączkowe - uwielbia zupę z soczewicy, na którą przepis znajdziesz w tym poście). Jeśli mięso to najczęściej są to klopsiki w sosie z warzywami (czasami zamiast bułki tartej dodaję kaszę manną lub odrobinę ryżu lub kaszy jaglanej) a jeśli rybka to na parze z warzywami (brokuły, kalafior lub cukinia - poniżej znajdziesz też szybki przepis na cukinię).

Po ok. 3 godzinach od obiadu, które zazwyczaj są dość aktywnym czasem dla Alicji, je 4 posiłek. Tu różnie. Zazwyczaj kaszka np. manna (po prostu gotuję kaszę na mleku i już), czasem nie w postaci płynnej a np. babeczek z owocami (jak w przepisie na końcu).

Nie jestem zwolennikiem pojadania między posiłkami, ale do ostatniego posiłku (mleka ok 19:00) Alicja jest głodna, wtedy dostaje warzywa lub owoce np. pokrojone w cząstki jabłko, gruszkę czy kawałek pomarańczy. Zdarza się, że je wtedy też pół bułki ze słonecznikiem... - Czy wspominałam już, że Alicja potrafi dużo zjeść? ;)

A na koniec dnia rozkłada się wygodnie w swoim ukochanym bujaczku i wypija mleko na dobranoc. Niedługo potem kąpiel i Alicja idzie spać.

A oto część ulubionych przepisów Alicji:

Placuszki jaglane z jabłkiem (ilość na naszą 3 osobową rodzinę;))
Skład:
- jabłko obrane ze skórki i starte na tarce jarzynowej, zamiast jabłka mogą być inne owoce np. gruszka albo rozgnieciony widelcem banan
- kasza jaglana - niepełna szklanka
- skrobia ziemniaczana - 2-3 łyżki (lub więcej, jeśli rezygnujesz z jajka)
- jajko - 1 szt.
- kurkuma - szczypta
- cynamon - szczypta
- olej kokosowy
- woda
W tym przepisie możesz zrezygnować z jajka, jeśli np. Twoje dziecko ma na nie alergię.
Do rozgrzanego na gazie garnka wrzucam kaszę jaglaną. Cały czas na dużym ogniu, podrzucam ją w garnku aż poczuję intensywny zapach kaszy (ale nie przypalam kaszy!), dzięki temu kasza jaglana straci swoją charakterystyczną goryczkę. W tym samym czasie zagotowuję w czajniku wodę. Gdy kasza mocno pachnie zalewam ja wrzątkiem w ilości 2 x tyle wody co kaszy, czyli ok 2 szklanek wody. Przykrywam garnek pokrywką i zmniejszam gaz. Zostawiam tak kaszę na ok. 10-15 minut aż wsiąknie całą wodę (absolutnie nie mieszam jej podczas gotowania, kasza powinna gotować się na małym ogniu). Po ugotowaniu kaszy dodaję starte na tarce owoce (jabłko), jajko, skrobię i przyprawy i blenduję/ miskuję. Dodaję wody tyle by ciasto miało konsystencję gęstego ciasta na naleśniki. 
Smażę niewielkie placuszki na oleju kokosowym, wykładając na patelnię ciasto łyżką. Po usmażeniu na złoty kolor z dwóch stron przekładam je na ręcznik papierowy, gdzie odsączam z nadmiaru tłuszczu.

Pasta do kanapek z dyni
Skład:
- puree z dyni (zmiksowana, wcześniej upieczona dynia) -  1/2 szklanki
- cieciorka (1/2 szklanki wcześniej namoczonej i odsączonej cieciorki lub wypłukanej cieciorki z puszki)
- sok z cytryny
Wszystkie składniki miksuję ze sobą na gładką masę.

Pasta z bakłażana
Skład: 
- Bakłażan
- łyżeczka oliwy z oliwek
- suszone pomidory (można pominąć)

Bakłażana dokładnie myję, przekrawam wzdłuż, solę i odstawiam na kilkanaście minut (dzięki temu nie będzie gorzkawy i puści sok). Po tym czasie bakłażana wycieram ręcznikiem papierowym (i już nie solę!), nagrzewam piekarnik, blaszkę wykładam papierem do pieczenia i wykładam na niej bakłażana skórką do dołu. Piekę przez ok 15 minut w 180 - 200 stopniach. Następnie wyjmuję, ostudzam i wydrążam łyżką środek. Wydrążonego bakłażana przekładam do blendera, dodaję suszone pomidory i oliwę i miksuję na gładką masę. Odkładam dla Alicji a dla mnie doprawiam obficie pieprzem lub ostrą papryką. 

Szybka zupa z soczewicy
Skład:
- soczewica czerwona - szklanka
- marchew
- pietruszka - korzeń i nać
- por
- masło - łyżka
- ziemniak
- koncentrat pomidorowy - mały / 2-3 łyżki
- cząber
- sól - mała szczypta
- liść laurowy

Soczewicę opłukuję na sitku pod wodą, przekładam do głębokiego, zalewam wodą odstawiam na około 10 - 20 minut. W tym czasie myję, obieram i kroję ziemniaka w kostkę w pora w piórka i trę na jarzynowej tarce pozostałe warzywa. Natkę drobno siekam. Gotuję wodę w czajniku. W garnku o grubym dnie rozgrzewam masło, dodaję pora i przysmażam kilka minut mieszając. Po tym czasie dodaję pozostałe warzywa - bez ziemniaka i natki. Odlewam soczewicę i przekładam do garnka. Zalewam wrzątkiem (ok litra może więcej), dodaję przyprawy i gotuję na wolnym ogniu ok 15 minut. Następnie dodaję koncentrat pomidorowy, dokładnie wmieszam i dodaję pokrojonego w kostkę ziemniaka. Gotuję na wolnym ogniu, pod przykryciem aż ziemniaki będą miękkie. Wtedy zupa jest już gotowa, wystarczy posypać natką pietruszki. Zupa jest mało słona, zwykle osoba dorosła doda doprawi ją solą i pieprzem wedle uznania. 

Słupki Cukinii z ziołami jako dodatek do dania głównego lub przekąska
Skład:
- cukinia
- oliwa z oliwek lub olej ryżowy lub inny do smażenia
- zioła prowansalskie

Cukinię dokładnie myję, oblewam wrzątkiem i kroję w słupki / zapałki. Czasami także kroję ją obieraczką do warzyw, wtedy są bardzo cieniutkie wstążki, które zrobią się dosłownie w 2 minuty. Rozgrzewam olej i wrzucam tak pokrojona cukinię, dodaję zioła i smażę na wolnym ogniu co chwila mieszając, ok 4 minut, jeśli cukinia pokrojona jest w słupki lub krócej, jeśli wstążki.

Babeczki z kaszy manny
Skład:
- mleko krowie, 2% tłuszczu - 1/2 szklanki
- kasza manna - 7-8 łyżek
- masło lub olej, ilość do wysmarowania foremek
- owoce np. rozmrożone maliny / truskawki

Mleko doprowadzam do wrzenia, wsypuję powoli kaszę i dokładnie mieszam. Odstawiam z ognia, mieszam i czekam aż zgęstnieje. Małe foremki smaruję masłem i wykładam do nich masę kaszową. Pozostawiam do lekkiego ostudzenia, po czym, wykładam na talerzyk i polewam rozmrożonymi owocami z sokiem.

Alicja życzy smacznego!



wtorek, 9 lutego 2016

Warzywa w diecie małego dziecka

Alicja zwyczajem metody BLW (baby- led weaning) sama decyduje co i ile zje. Dostaje na talerzu różne produkty i sama wybiera co pojawi się w jej rączce (teraz często też na widelcu) a potem w buzi. 

Gdy na talerzu znajdują marchewka, brokuły, makaron i mięsko, zawsze najpierw znikają warzywa.
Ostatnio pokochała paprykę. Obieram ze skórki, kroję w kawałki i zawsze znika z talerza w mgnieniu oka. 
I nie, nie karmi nią kota ;) 
Zjada sama. 
Bardzo się z tego cieszę. 
Naprawdę :) 
I mam nadzieję, że tak jej już zostanie. 

Bo warzywa są bardzo cenne w diecie. 
Także w diecie małego dziecka.

Dlaczego?

Warzywa są  tak ważne w żywieniu, że znalazły się w podstawie nowej Piramidy Żywienia i Aktywności Fizycznej IZZ. Również w żywieniu dzieci. 

Przede wszystkim są niskokaloryczne a przy tym to mega źródło witamin i innych aktywnych związków, których nigdzie indziej nie ma w takiej ilości.

Jakie witaminy zawierają? 
Na przykład wit. C, której niedobory powodują to, że dziecko łatwiej zapada na grypę czy przeziębienie. A wiadomo, teraz grasują wirusy i bakterie. Również podczas choroby dziecka witamina C jest bardzo ważna, bo wtedy zwiększa się na nią zapotrzebowanie. Papryka czerwona, którą Alicja chrupie ze smakiem jest jednym z najbogatszych źródeł witaminy C. Inną funkcją witaminy C to wpływ na gojenie się ran. Wiadomo, maluch, który dopiero co zaczął chodzić wpada na różne przeszkody a wtedy mogą pojawiać się też uszczerbki na zdrowiu w postaci zadrapań. Odpowiednia ilość witaminy C w diecie przyspieszy gojenie się ran. Ułatwia też przyswajanie żelaza pochodzącego od roślin, które znajduje się miedzy innymi w burakach czy natce pietruszki. Oprócz papryki w witaminę C bogate są też kapusta, brokuły czy pomidor. 

Brokuły i wszystkie zielone warzywa zwłaszcza te liściaste (takie jak szpinak, sałata czy natka pietruszki) zawierają mnóstwo folianów, które wpływają na prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego dziecka oraz uczestniczą w tworzeniu się krwinek czerwonych. 

Żółte i pomarańczowe są źródłem prowitaminy A, która wpływa na funkcjonowanie wzroku dziecka oraz na prawidłowe funkcje nabłonka. 

Warzywa są także bogate w pierwiastki takie jak potas, magnez, wapń czy cynk. 

Poza tym to jedne z najlepszych źródeł błonnika pokarmowego, którego zbyt małe ilości są główną przyczyną kłopotów ze zrobieniem kupki i bólu brzuszka. 

Ile i jakie?
Dziennie powinno znaleźć się minimum 4 porcje warzyw. 1 porcja to 1 mały pomidor czy 1/2 papryki. 
Warzywa w diecie małego dziecka można podawać na surowo lub gotowane, jako dodatek do ryżu, mięsa, ryby czy w postaci zupy. Jeśli zupka to wkładaj warzywa do gotującej się już wody, wtedy są mniejsze straty witamin. Jeśli stanowić mają dodatek do obiadu to zamiast w wodzie ugotuj je na parze. Gdy nie masz specjalnego urządzenia nic nie szkodzi. Możesz położyć je na sitku a sitko na garnku z gotującą wodą. Jeśli surowe to pamiętaj by wcześniej je dokładnie umyć i w razie potrzeby obrać ze skórki. Świetnie jeśli masz możliwość korzystania z upraw ekologicznych, lokalnych.

A może zamiast przetworzonych chrupek czy ciasteczek podawać je między posiłkami? Są niskokaloryczne, więc mogą pełnić rolę zdrowej przekąski bez obawy o nadwagę dziecka ( a bądźmy szczerzy - Alicja nie jest kruszynką ;)).
I w odróżnieniu od gotowych przekąsek, nie zawierają cukrów prostych, więc są powodują próchnicy u dziecka. 

Alicja zwykle zjada je na drugie śniadanie wraz z cząstkami owoców. Na obiad zjada zupkę z miksu równych warzyw lub gotuję jej na parze warzywa do mięsa czy ryby i np. ziemniaków, kaszy czy makaronu. Gdy na kolację je kanapki, zawsze dodatkiem jest warzywko. Gdy przygotowuję obiad często sama domaga się warzyw, które zwykle wtedy przygotowuję. Dostaje do rączki kawałki np. cukinii czy papryki. 


Bardzo się z tego cieszę. 
Naprawdę :) 
I mam nadzieję, że tak jej już zostanie. 


poniedziałek, 4 stycznia 2016

Tego unikaj, jeśli jesteś w ciąży!

Dzień dobry w Nowym Roku! 
Alicja w Nowy Rok wkroczyła na własnych nóżkach. 
Mama i Tata mega dumni! Ala też dumna, idzie i klaszcze w rączki.
Choć nadal uwielbia na czworaka uciekać przed M, który ją gania po mieszkaniu czy czworaczkować i udawać kotka to zdecydowanie częściej wybiera formę przemieszczania się na samych nogach. 

Ostatnio trafia do mojego gabinetu coraz więcej kobiet ciężarnych. To zainspirowało mnie do powrotu do tematyki żywienia podczas ciąży. Dziś o tym czego jeść wtedy kobieta nie powinna. Bo jest kilka takich produktów.

Tego unikaj w ciąży:


1) Alkohol - 

pamiętacie pisałam już o tym we wcześniejszych wpisach. Jednak nadal (!!!) istnieje powszechne przekonanie, że mała ilość alkoholu w ciąży nie zaszkodzi, szczególnie w pierwszych tygodniach. Nic bardziej mylnego. FAS czyli płodowy zespół alkoholowy może dotyczyć dzieci, których matki piły niewielkie ilości alkoholu w pierwszych tygodniach ciąży, często zanim dowiedziały się one o tym, że są w ciąży. Nie ma ilości alkoholu, która na pewno wywołałaby FAS, a którą można pić bezpiecznie. Ostatnio trafiła do mojego gabinetu pacjentka, której lekarz prowadzący ciążę zalecił picie lampki wina do obiadu, ze względu na jej anemię. Nadal lekko nie dowierzam jak można zalecić kobiecie ciężarnej picie alkoholu. Na anemię wino czerwone nie pomoże. Pomoże zmiana diety i przyjmowanie pod kontrolą lekarza odpowiednich suplementów. 

2) Surowe: mięso, ryby, owoce morza i jaja

Unikaj ich, bo mogą zawierać pasożyty i bakterie mogące zagrażać Twojemu zdrowiu i Twojego dziecka. Dlatego zrezygnuj na ten czas z surowego sushi, ostryg, tatara albo domowego majonezu czy kogla - mogla ;)

3) Drapieżne ryby

Ryby jedz! Zawierają kwasy tłuszczowe omega-3, które są bardzo ważne w odpowiednim rozwoju mózgu dziecka i narządu wzroku. Możesz je dostarczać też w olejach roślinnych takich jak: lniany i rzepakowy.  Ale szczególnie na okres ciąży zrezygnuj z ryb drapieżnych, które są bardziej narażone na zanieczyszczenia. Po pierwsze dłużej żyją, więc dłużej są narażone na zanieczyszczenie. Są drapieżne tzn. , że jedzą inne ryby, a tym samym zjadają mięso innych zanieczyszczonych ryb. ryby drapieżne to m.in: tuńczyk, miecznik, szczupak. 

4) Tonik

Najlepiej jak do gaszenia pragnienia wybierzesz wodę lub świeżo wyciskane soki z warzyw i owoców. Gazowane napoje słodzone nie zawierają nic wartościowego, a jedynie sztuczne dodatki i tonę cukru, mogące zaszkodzić zdrowiu dziecka. A tonik ponadto zawiera chininę, która może uszkodzić odpowiedni rozwój ucha wewnętrznego Twojego dziecka. 

4) Niepasteryzowane: mleko i sery,  wędliny długo dojrzewające

Te produkty mogą być zakażone bakterią Listeria monocytogenes wywołującą Listeriozę, która zagraża płodowi. Wysoka temperatura zabija ta bakterię. 

5) Wędzone ryby i wędlina

Ogranicz jedzenie w ciąży tych produktów, bo są bogate w kancerogenne azotyny. Zawierają tez mnóstwo soli, która sprzyja nadciśnieniu.

6) Kawa

WHO nie zaleca spożywania więcej niż 300mg kofeiny dziennie przez kobiety ciężarne. To ilość kofeiny, którą znajdziesz w ok. 3 filiżankach kawy. Oczywiście kofeina znajduje się też w innych produktach, np. kakao. Niektóre badania pokazują, że kofeina w ciąży wpływa na masę urodzeniową dziecka obniżając ją. Generalnie więc im mniej kofeiny w Twojej diecie w czasie ciąży tym lepiej. Ja w ciąży na nic tak nie miałam ochoty jak na kawę, której wcześniej piłam bardzo mało. co kilka dni pozwalałam sobie na filiżankę dobrej, parzonej, ale niezbyt mocnej kawy. Sprawiała mi ogromną przyjemność - jeśli masz tak i Ty - pamiętaj w tym przypadku umiar i zdrowy rozsądek to podstawa :)

7) fast - foody, chipsy, inne niezdrowe przekąski

Są tłuste, bogate w działające prozapalnie tłuszcze trans, słone, niezdrowe. Pogarszają zgagę, z którą większość ciężarnych kobiet walczy. 

A co z alergią u dziecka? Jak dieta kobiety ciężarnej i matki karmiącej wpływa na rozwój alergii u dziecka? O tym następnym razem :)