czwartek, 24 grudnia 2015

Świąteczny (?) wpis

Widzieliście tą reklamę co chłopiec zbiera pieniądze do słoika by w święta dać prezent dla swojego brata/siostry, który jeszcze w brzuchu? 

Bo zainspirowała go nakrętka od soku "daj coś od siebie".

Ja, matka, wcale nie zwolenniczka TV (i właściwie gdyby nie M. w ogóle w domu by TV nie było), chwilę przed świętami widzę tą reklamę w TV. 

I beczę na koniec. 

Te skurczybyki od reklamy wiedzą co zrobić by zrobić wrażenie. 

Wrażenie na odbiorcy, a tymi odbiorcami to pewnie głównie matki/ rodzice małych dzieci.


No, bo przecież  nigdy wcześniej nie wzruszyłabym się  na jakiejś reklamie. Ja rozumiem, może na jakimś wyjątkowym filmie, ale na reklamie?

O co chodzi?

bek? szloch? I to na reklamie... soku?

A propos soku i dietetycznego bloga, zwolenniczką soków też nie jestem. 

A czego jestem? Owoców i warzyw oczywiście.

Ja wiem... 5 porcji warzyw i owoców dziennie, z czego porcją może być też szklanka soku.

Ale w szklance soku nie ma błonnika, który wspomaga pracę małych jelit (dużych też ;)) oraz jest pożywką dla dobrych bakterii a co za tym idzie wspomaga odporność dziecka.

Alicja nie pije soków. Nie licząc pół szklanki soku z marchwi zrobionego z marchewki rosnącej na działce u dziadków. 

Nooo... wypija jeszcze sok z jabłka jak jej zetrę na tarce to wycieknie i zlizuje jak zje jabłko ;)

Pije wodę. 

Nie żadne gęste soczki piecierowe z toną cukru i przeznaczeniem dla małych dzieci (jednak reklama, o której pisałam to nie takich soków).


A propos reklam jeszcze.

Wyrabiając ciasto na pierniki, kilka dni przed świętami, widziałam kolejną reklamę. 

Dużej sieci marketów. Co chłopiec podgląda jak robić pierogi i potem robi rodzicom niespodziankę na święta w postaci własnoręcznie zrobionych pierogów.

Znowu bek! 

Mega wzruszenie...

hehehe.

Czy mi już tak zostanie? 



Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam dużo miłości, rodzinnej atmosfery, pełnej wzruszeń (niekoniecznie podczas reklam) oraz smacznych świątecznych dań.


piątek, 4 grudnia 2015

Alergia!!!???

6:00 rano
"bababa, mamama, tatata"

Z elektronicznej niani wydobywają się Alicjowe rozmowy.

"Babababa babbbba"

Baba to pierwsze słowo (nie licząc "agu") jakie Alicja zaczęła mówić. Babcie dumne! Nieważne, że "babba" Alicja wołała na początku na wszystko. Głównie na kota ;)

Rozmawia tak 10 minut, po czym zaczyna się niecierpliwić i głośno woła "ejjjjj". Powoli podnoszę się z łóżka i idę do córki.

Gdy wchodzę do jej pokoju, Alicja stoi już w łóżeczku i patrzy w stronę drzwi. 

"Dzień dobry!"

"hahaha" - cieszy się. Pokazuje okno, zaraz do pokoju wpada kot, pokazuje na kota "tot, tot!"

Przytula się do mnie. Patrzę na córkę a ona cała czerwona na twarzy. Poliki jakby ktoś wytarł ją szorstka rękawicą  - czerwone i szorstkie. 

Po kilku godzinach kolor nieco blednie, ale po spacerze znowu cała czerwona.

Może to wiatr? Niby ją smaruję kremem przed wyjściem.

Kolejne noce niewyspane. 

Alicja płacze jest niespokojna w ciągu dnia. 

Ale tu powód znany: idą zęby!

4 na raz!

4 czwórki.

A propos ząbkowania. Zawsze w tym czasie współczuję rodzicom, których dzieci nie śpią w nocy. Alicja nie śpi właściwie tylko, gdy coś ją boli. Albo coś przeżywa, np. imprezę urodzinową - nie mogła sobie poradzić z ilością wrażeń ;) 

Przypominam sobie wtedy (wtedy = podczas ząbkowania) pierwsze 4 miesiące Alicji. Po 2 pierwszych miesiącach poszłam do kosmetyczki. Mówiła coś do mnie, pytała o zabieg... a ja w myślach: "przestań już mówić, nałóż mi na twarz co masz nałożyć, przykryj kocem i daj pospać!"
Haha! teraz po 3 dniach tez miałam ochotę wyjść gdzieś z dala od płaczącego dziecka, gdziekolwiek byleby zasnąć, choćby na szybkie pół godzinki. 

Tak pewnie ta czerwień polików to wynik ząbkowania. Prawdopodobnie szorstkość, bo się ocierała o wszystko, zwłaszcza jak szła spać tarła całą buzią o pościel. 

Ale to było 5 dni temu. 

Zęby wyszły! A poliki czerwone a do tego jeszcze bardziej szorstkie. Smarowane wazeliną, d-pathenolem. 

Alergia?

Teraz?

Jak to teraz? Na co?

Ona nie miała ostatnio wprowadzanych nowych produktów, praktycznie je już wszystko co może w jej wieku. 

2 dzień odstawiam produkty mleczne, tj. jogurt, sery. Bo alergia na mleko krowie jest najczęstszą. Jeśli po kilku dniach nie będzie żadnej poprawy to pewnie nie to. 

Może jajko? Też częsty alergen...

No, oby jednak to nie była alergia a tylko efekt uboczny ząbkowania dłużej się utrzymał.

Poczekamy, zobaczymy.