2:00 w nocy
Z niani elektronicznej (takiej na wypasie co mierzy temperaturę w pokoju dziecka i służy jako lampka nocna) wydobywają się dźwięki:
"Szczszczszcz..." "e, e, e, łeee"
Czekam.
Może zaśnie.
"e, e, e, łeee"
Nie... nie zaśnie.
Idę.
Mała głodna.
Znowu.
A jadła kolację ok 22:00.
Kolejną noc budzi się na jedzenie, a przecież przesypiała już do rana, zwykle 5 czy nawet 6:00.
No, ale od kilku tygodni dopiero co jest w swoim pokoju. Więc może to jest powód?
Myślę jednak, że Alicja budzi się nie z powodu nowych zmian w jej życiu, ale powodem tego jest głód.
Czyżby samo mleczko już dziecku nie starczało?
Od jakiegoś czasu non stop pcha rączki do buzi.
Jak jemy posiłki zagląda nam do talerzy, często marudzi, gdy widzi, że jem. Mimo, że dopiero co skończyła swój posiłek.
Dlatego postanowiłam o urozmaiceniu diety Alicji.
Alicja jest już dużą dziewczynką ;)
7 kwietnia skończy 5 miesięcy.
2 tygodnie temu postanowiłam dać jej pierwszy stały posiłek.
Padło na marchewkę.
I póki co marchewka jest jej ukochanym posiłkiem.
Póki co też skończyły się (z małymi wyjątkami, o których przyczynie piszę na końcu) nocne pobudki! :)
W środę 18 marca na lunchowy posiłek Alicja dostała swoje pierwsze puree marchewkowe.
Na sam początek niedużo, bo 2 łyżeczki do herbaty.
Ze względu na porę roku, wybrałam słoiczek. Bo przebadany, bo z uprawy ekologicznej.
Babcia z dziadkiem zasiali wczoraj marchewkę na działce, więc jeszcze trochę a będziemy mieć własną, bez nawozów i spryskiwania.
Pierwszy posiłek przebiegł tak, że nie nadążałam podawać dziecku dania.
Mała złościła się i płakała, bo mała główka jeszcze nie kuma, że trzeba marchewkę nałożyć na łyżeczkę zanim się ją weźmie do ust i zje.
A, gdy marchewka się skończyła, mała tak piskiem pokazała swoje niezadowolenie z tego faktu, że kilka minut musiałam ją uspokajać! ;)
Marchewkę jadła przed kolejne dwa dni.
Potem 1 dzień przerwy (tj. na samym mleku) i następnie dynia, którą również uwielbia, aczkolwiek marchewka jest nadal numer jeden.
Kolejnym warzywkiem Alicji były brokuły.
Zakochana jest w brokułach (ma to po mamusi) od pierwszej łyżeczki.
Dziś przypadł dzień na marchewkę. Zjadła już więcej. Myślę, że w ogóle dużo jak na niespełna 5 miesięczne dziecko, bo 125g.
I oczywiście na koniec był pisk i płacz, bo jedzenie się skończyło - normalka, jeśli na obiad jest marchewka.
Śmiesznie wygląda jak je, bo zlizuje zawartość z łyżeczki.
Ale już niedługo, Jak takim tempem będzie się rozwijać to już bardzo niedługo będzie gryźć!
Alicja od soboty ma zęba, a od dziś nawet dwa!
Witamy ząbki Alicji :) Dwie dolne jedynki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz