wtorek, 21 lutego 2017

Jak to zrobić by Twoje dziecko lubiło warzywa?

"Alicja lubi machewke" "Papyka taka doba!" "Mama, Alicja chce banana" "Mmmm, ale są dobe te ziemniaki"

Chcesz by Twoje dziecko jak Alicja zachwycało się nad smakiem warzyw i owoców? Nie będę pisać co powinieneś zrobić. Ja po prostu powiem Ci co ja robiłam i robię by Alicja warzywa chętnie jadła i nie traciła do nich sympatii. Być może moje sposoby będą przydatne dla Ciebie.

A więc:

1) Sama jem warzywa i owoce. 
Nawet małe dziecko widzi i bacznie obserwuje rodziców. Nawet w sferze jedzenia, a nawet przede wszystkim. Obserwuje a potem naśladuje. Moim zdaniem szanse na to by Alicja chętnie jadła warzywa i owoce, jeśli ja bym ich nie jadła, byłyby niewielkie. 

2) Próbujemy różnych smaków. 
Od początku podaję jej różne warzywa i owoce. Już jako niewiele ponad półroczne dziecko jadła chętnie ugotowane brokuły, kalafior czy marchewkę trzymając w rączce. Więcej o BLW pisałam tutaj
Na początku Alicja nie przepadała za kalafiorem, ale ja nadal przygotowywałam go razem z innymi lubianymi warzywami. I nie! absolutnie jej go nie wciskałam! Po prostu kładłam na talerzu razem z innymi warzywami i ona z czasem ponownie go próbowała. I ponownie. I ponownie. Aż jej zasmakował. Gdy była starsza bardzo chciała spróbować rzodkiewek, bo takie małe, okrągłe i w jej ukochanym kolorze (tak, Alicja kocha wręcz różowy;)). Jednak nie zasmakowały jej. Teraz, a upłynęło naprawdę sporo czasu, moja dwulatka nadal zawzięcie próbuje sama co jakiś czas rzodkiewek. I nadal za nimi nie przepada. Ale sama się nie poddaje. 

3) Pytam ją o zdanie
Do każdego posiłku jemy warzywa lub owoce. Właściwie zawsze, każdego dnia. Zawsze mam kilka wariantów warzyw i owoców. Staram się ją pytać przed posiłkiem jakie warzywo / owoc wybiera. Zazwyczaj daję jej do wyboru 2 produkty. Dziecku w jej wieku jest po prostu łatwiej wybrać między 2 rzeczami. Pytam "Alicja wolisz ogórka czy pomidorki"? "Alicjo chcesz kanapkę z papryką czerwoną czy żółtą?" Jasne! nie raz bywa, że wybierze nawet jedno i drugie! Ale zawsze wie, że ma wybór, a nie przymus jedzenia warzyw. Ta zasada dotyczy generalnie jedzenia. Na posiłki zazwyczaj pytam ją co chce jeść a nie stawiam przed faktem. "Zjesz na kolację jajko czy kaszkę?" 

4) Podaję warzywa tak by były apetyczne
Czasem kroję w różne kształty. Doprawiam sosy z warzyw tak by jej smakowały. Robię z warzyw zupy, które Alicja lubi. Podaje warzywa w takiej formie jak je lubi. 

5) Jemy warzywa spontanicznie
Czasem między posiłkami ma ochotę na przekąskę. Częstuję ją wtedy warzywami lub owocami. Np. cząstkami mandarynki albo pomidorkami koktajlowymi albo marchewką pokrojoną w słupki. Często gdy przygotowuję posiłek Alicja przychodzi do mnie i sięga ręką np. po marchewkę czy cukinię.

6) Wspólnie przygotowuję posiłki
Oczywiście ten punkt wszedł w życie dopiero od niedawna. Wszak Alicja dopiero niedawno skończyła 2 lata ;) Alicja podsuwa sobie krzesło do blatu w kuchni, wskakuje na nie i pomaga mi robić posiłek. Np. miesza sałatkę. Układa warzywa na desce. Myje warzywa w zlewie. Itd. A najbardziej lubi pomagać przy robieniu ciasta. Uwielbia ugniatać rączkami ciasto. Rolować je na kluski leniwe. Albo wałkować ciasto na pizzę. Albo wycinać w nim ciasteczka. 

7) Bawimy się w kuchnię
Alicja ma swoją malutką kuchnię, która stoi w tym samym pomieszczeniu co znajduje się nasz "dorosły" aneks kuchenny. Często bawi się w kuchni. Przygotowuje posiłki. Dziś rano np. zrobiła mi drewniane kanapki z serem i pomidorem :)

I na koniec. Ostatnio wpadliśmy do na przyjęcie do znajomych. Kilkoro małych dzieci. Na stole różne pyszności: paluszki, ciasteczka, chrupki i owoce: winogrona, banany. Alicja gryzie biszkopta, ale po chwili odkłada. Bierze paluszki. Kilka zjada, ale za chwilę przynosi mi nagryzionego. Za chwilę nakłada sobie w miseczkę winogron i szczęśliwa siada i wcina. Ale ekstra!






piątek, 16 grudnia 2016

Zielone koktajle Alicji

Alicja niedawno skończyła 2 latka. 

I nadal lubi jeść :)

I, wbrew temu co mówili ludzie, że niby jej się niebawem zmieni, nadal uwielbia warzywa.

Obiad mógłby nie istnieć, jeśli nie będzie zawierać solidnej porcji warzyw.

Gdy nie zje odpowiedniej ilości warzyw i owoców dziennie, ciągle chodzi głodna. 
Widać, że ewidentnie jej czegoś brakuje.
Widać to było zwłaszcza gdy poszła do żłobka. A w żłobku wiadomo, jak to w żłobku. Do kanapki plasterek ogórka czy pomidora (a nie pół jak w domu), do obiadu pół łyżki surówki (a nie pół talerza jak w domu). Wtedy od razu po przyjściu do domu nie mogła się doczekać marchewki albo banana albo surówki, która zostawiałam specjalnie dla niej z obiadu.

Teraz rzadziej, ale wcześniej tj. od wiosny do jesieni, codziennie robiłyśmy zielone koktajle. Alicja je uwielbia. 

Ale zielone koktajle nie będą tylko trafną pozycją w menu dziecka, które warzywa jeść lubi. Myślę sobie, że to fajny i łatwy sposób na to, żeby dodać warzywa w diecie dziecka, które ich nie jada w standardowej postaci. Taki kolorowy "soczek" może być dla nich bardziej zachęcający niż tradycyjna postać warzyw. 

Często słyszę "to ona to może pić?" A czemu nie? Skoro ja piję to czemu ona by tego pić nie mogła? Alicja pije zielone koktajle odkąd skończyła rok. I ma się dobrze ;)

"A to jej smakuje? Taki zielony płyn?" Alicja lubi smak warzyw i owoców. A jeśli koktajl jest przygotowany w odpowiednich proporcjach jest naprawdę smaczny, nie tylko zdrowy. Więc, tak, owszem smakuje jej. Sama biegnie z kubkiem jak tylko usłyszy dźwięk blendera ;)

Oczywiście, jeśli małe dziecko jadło do tej pory bardzo mało warzyw i owoców, takie koktajle trzeba wprowadzać powoli, stopniowo. Młodszym dzieciom warto je rozcieńczać wodą i miksować na gładką masę by nie zatykały słomki od kubeczka lub niekapka. 
Wierzcie mi, o wiele łatwiej odhaczyć 5 porcji warzyw i owoców w diecie dziecka niejadka, jeśli znajdą się one w koktajlach, niż w tradycyjnej postaci.

Nie zdziwcie się jak po regularnym wypijaniu koktajli kupka dziecka będzie miała odcień wypijanych koktajli. To całkowicie normalne. Nie ma powodów do zmartwień :)

A oto i składniki 3 koktajli, które Alicja lubi najbardziej:

1)  szpinak (2 duże garście) + jabłko + kiwi (1/2 szt.) + mały kawałek banana + woda

2) sałata + natka + banan + sok wycisniety z pomaranczy.

3) ulubiony: Szpinak (2 garście) + truskawki (szklanka) + kawalek banana + woda (na zdjęciu)









środa, 14 grudnia 2016

Zimowe śniadanka

Wędrujemy rano w podskokach, ja i Alicja, do kuchni.
"Mamuś, kap! kap!"
"Tak, Kochanie pada śnieg!"
"No tak!" Alicja na to cała rozbawiona. Siada na parapecie i patrzy jak płatki śniegu spadają z nieba.
A ja biorę się za śniadanko. 
Nasze zimowe śniadania różnią się od tych w wiosnę czy lato. 
Teraz są zawsze na ciepło, często na słodko, z dodatkiem aromatycznych przypraw: cynamonu, wanilii, kardamonu. 
Zazwyczaj to owsianki albo inne zboża gotowane na mleku, a to krowim, a to roślinnym, jak dziś kokosowym.
Wczoraj np. jadłyśmy płatki owsiane, gotowane na tłustym mleku, ze startym jabłkiem i porządną szczyptą cynamonu.
A dziś wybrałam kaszę jaglaną, na mleku kokosowym z truskawkami. Łapcie przepis, jest naprawdę pyszna!

Kokosowy pudding z kaszy jaglanej z truskawkami
Skład:
1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 szklanka mleka kokosowego
laska wanilii, kawałeczek
szczypta cynamonu
szklanka truskawek (rozmrożonych) wraz z sokiem

Kaszę wsypuję do nagrzanego garnka. Podrzucam aż poczuję intensywny zapach kaszy. Po tym czasie zalewam mlekiem kokosowym. Wrzucam kawałek laski wanilii i dodaję szczyptę cynamonu. Gotuje na bardzo wolnym ogniu pod przykryciem, aż kasza wciągnie całe mleko, ok 15 minut. Po tym czasie wyjmuję laskę wanilii i całość miksuję. Jeśli pudding jest zbyt gęsty to podczas blendowania dodaję wrzątku lub mleka kokosowego. Wykładam do miseczek i czekamy aż wystygnie. Bezpośrednio przed zjedzeniem dodaję truskawki i polewam sokiem z truskawek. 
Pychota!

A teraz w garnku bulgocze krem z zielonego groszku :)




niedziela, 23 października 2016

Katarek, kaszelek - jest dieta!

"Mamooo, mamoooo!" - bezwzględnie budzi głos rozpłakanej Alicji punkt godzina 00:00. I tak przez następne godziny aż do rana. I tak przez następne dni. Powód?

3 dni w żłobku. 2 tygodnie w domu. Z glutkami, kaszelkiem, gorączką. A do tego ząbkowanie. Imprezka na całego ;) Mamusia od 2 tygodni ma kofeinę w żyłach ;)

Czy dieta dziecka w czasie choroby się zmienia?

Jasne! Ale zanim zaczniesz wprowadzać zmiany podejdź do dziecka bardzo indywidualnie. Większość dzieci w czasie choroby traci apetyt. Dziecko jest zmęczone gorączką, ma zatkany nos, znacznie mniej czuje smaki, a to wszystko sprawia, że traci apetyt. Nie zmuszaj dziecka do jedzenia. Jeśli ma jakieś ulubione smaki w te dni to to jest szczególnie własnie ten czas kiedy warto je spełniać. Alicja podczas choroby bardzo lubi naleśniki z owocami. Jeśli nie zje śniadania a potem obiadu wiem co robić. Wyjmuję patelnię i razem smażymy mini naleśniki, którymi potem się zajada. Często robi najpierw zębami dziurki w plackach co często powoduje, że śmieje się do rozpuku ;)

Na co zwrócić uwagę w diecie chorego dziecka?

Ciepłe płyny - gdy Alicja mniej je podczas choroby, nie zmuszam jej. Nigdy nie zmuszam jej do jedzenia. Za to z płynami jest tak, że pić musi. O odwodnienie dziecka w czasie choroby jest bardzo łatwo. Dlatego przypominaj dziecku o piciu tak często jak to możliwe. Podstawiaj pod nos, podawaj do rączki kubek z płynami. Przede wszystkim woda. Możesz dodać do wody sok z cytryny, pomarańczy, sok z bzu, sok z malin. Najlepiej jeśli taki sok zrobisz samodzielnie w domu, ale jesli nie masz takiej mozliwosci (jeszcze są dostępne maliny - widziałam wczoraj!) to kupując sok zwróć uwage na skład - to, że większość takich soków ma w składzie cukier to oczywiste, ale niech sok z malin też tam będzie! I nie w kilku procentach ;) Nie powinien mieć syropu glukozowo - fruktozowego ani żadnych barniwków i substacnji smakowych, nawet tych identycznych z naturalnymi. Ja dzięki uprzejmości sąsiadki, która pożyczyła mi parową sokarkę i mojej pacjentce, która uprawia ekologiczne maliny, mam zapas soczku malinowego na całą zimę. Możesz zrobić sok bez wykorzystania specjalistycznego sprzętu zasypując warstwy malin cukrem w dużym słoju. Zakrywasz gazą i czekasz kilka dni (nie za długo, bo będą wzmocnione o % ;)) i odlewasz soczek a z malin możesz zrobić dżem. Taki sok oczywiście trzeba zawekować w szczelnie zamkniętych słoikach.

Dobre bakterie -  to takie super bakterie, które zasiedlając jelita dziecka, zmniejszając ilość patogenów, zwiększają odporność organizmu. Znajdziesz je w kiszonkach (np. kapuście, ogórkach), mlecznych napojach fermentowanych (wybieraj naturalne). Do obiadu? Surówka z kiszonej kapusty. Na podwieczorek? Jogurt z owocami. Jogurt wyciągnij wcześniej z lodówki, by miał temperaturę pokojową.

Prebiotyki - aby dobre bakterie mogły żyć potrzebują jeść. Takim jedzonkiem dla nich jest błonnik pokarmowy. Czyli mowa o żywności pochodzenia roślinnego, bo tu znajduje się błonnik. Im mniej przetworzone pieczywo tym lepiej. Podczas choroby nie zapominaj podawać dziecku warzyw i owoców. Świetny w celach pożywki dla dobrych bakterii jest błonnik rozpuszczalny w wodzie, który znajdziesz w owsie. Na śniadanie owsianka! Super sprawa w celach wzmocnienia odporności, ale nie tylko.

Warzywa i owoce - zwróć szczególnie uwagę na to by w diecie dziecka znalazły się owoce i warzywa bogate w witaminę C (np. papryka, pomidor, kapusta, maliny, truskawki, cytrusy) oraz prowitamine A (marchew, dynia). Jesli dziecko traci apetyt możesz w tych dniach śmiało podawać dziecku soki warzywne i owocowe, ale najlepiej jeśli zostaną wypite od razu. Alicji bardzo smakują zielone koktajle. O tym planuje osobny wpis.

Miód - jak pewnie większość z Was wie miód ma działanie antybakteryjne i antywirusowe. Jest naturalnym antybiotykiem. Podany choremu dziecku  działa wykrztuśnie. Według badań najlepiej działa w dużym rozcieńczeniu. Ale miód można podawać dzieciom po 2 roku życia, zaczynając od niewielkich ilości. Choć Alicja nie ma jeszcze dwóch lat (kończy je niebawem) to dawałam jej ostatnio miód rozpuszczony w lekko ciepłej wodzie. 

Czosnek - tak, tak czosnek. Nawet w diecie małego dziecka. Oczywiście w niewielkich ilościach.

Cynk, selen - występują między innymi w pestkach, orzechach (uwaga na alergie!), ziarnach. Wspomagają odporność. Alicja lubi pochrupać sobie pestki dyni i słonecznika

Tłuszcze omega - 3 - 2 x w tygodniu na talerzu dziecka powinna lądować ryba. Jakoś tak się przyjęło, że w naszym domu jemy rybę w środę i piątek :) Właściwie zawsze grillowana lub pieczona. Z dodatkiem świeżej surówki np. z pomidorów lub kiszonej kapusty i kaszy np. jaglanej, kus - kus lub ziemniaków. Oprócz tego używam do surówek olej rzepakowy nierafinowany (w ciemnej butelce) oraz suplementuję jej kwas EPA i DHA razem z witaminą D.

Witamina D - odpowiedzialna nie tylko za prawidłowy wzrost kości u dziecka, ale również za mocną odporność. W okresie jesienno - zimowym (od września do końca marca) zalecana jest codzienna suplementacja witaminą D3.


Naturalna dieta - dobrze zrównoważona dieta, zapobiegająca niedoborom pokarmowym, naturalna tj.  składająca się z produktów jak najmniej przetworzonych jest naturalną "szczepionką" chroniącą dziecko przed przeziębieniem i grypą.


A Wy macie jakieś sposoby na wzmocnienie odporności dziecka?



środa, 24 sierpnia 2016

Chrupek, ciastko? Nigdy! A jednak

Ej. 
Jak byłam w ciąży, czyli dawno temu ;) to sobie tak myślałam, że moje dziecko nie tknie ani chrupka, ani słodycza (w sensie badziewnego słodycza sklepowego naładowanego chemią, cukrem i syropem fruktozowym) do co najmniej czasów przedszkola. Przedszkole: wiadomo: dziecko widzi jak inne dzieci jedzą to i tamto, to czemu i ono ma nie spróbować. Z drugiej strony liczyłam, że skoro moje  -wychowane bez cukru i badziewia, to nie będzie mu/ jej smakować takie jedzenie. Serio tak myślałam. W sumie to nadal gdzieś widzę tego sens...

No, ale...co ja tu chciałam...
No tak.

Te "co najmniej czasy przedszkolne" mają miejsce teraz. Zanim Alicja poszła nawet do żłobka. 

Bo nie wzięłam pod uwagę jednej sytuacji. Placu zabaw!

Placu zabaw, gdzie Alicja świetnie się bawi i rozwija swoje umiejętności interpersonalne ;)

A dzieci na placu zabaw jedzą wszystko. Uwierzcie. Nawet takie w wieku Alicji. Żelki, chipsy, cukierki, gumy rozpuszczalne, lizaki to normalka... i te cholerne chrupki kukurydziane, których smak zna każdy dzieciak. No i o chrupki się rozchodzi. Alicja teraz też już je chrupki kukurydziane. Bo widząc jak dzieci jedzą wokół po prostu od wejścia do sklepu krzyczy "tam!!! dam!!! mama!!! dam!!!" co znaczy w tłumaczeniu "Widzę chrupki, daj mi je mamo!"

A więc matka (ja) kupiła raz i drugi. 

Ale Gośka! stop! Nie przesadzaj! - Sama sprowadzam się na ziemię. 

Przecież Alicji nic nie będzie jak zje raz w tygodniu chrupka czy wyssie tubkę owoców znanej marki. Nie jada cukru jako takiego, badziewnych kaszek, innych słodyczy, nawet budyń robisz jej sama, więc wyluzuj, daj dziecku żyć!

A i dodam jeszcze, że kupiłam jakiś czas temu ciasteczka eko, tylko mąka i olej kokosowy - w kształcie zwierzątek. Bez cukru. Ani grama. Pyszne! Ale drogie strasznie. A paczuszka niewielka, bo wielkości dłoni (dłoni Alicji!). Zamierzam sama je zrobić. Ha! Tylko w jakieś ciekawe mini foremki do ciasta muszę się zaopatrzyć :)






poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Dzieci muszą pić!

Dziś nie o jedzeniu a o piciu.

Upały za nami. I jeszcze przed!

Pamiętajcie dzieci potrzebują pić! Tak jak z jedzeniem: to od nas dorosłych, zależy co dzieci będą pić.

Warto byś przypominał o piciu dziecku tak często jak to możliwe np. podsuwając butelkę z wodą. Bo o odwodnienie dziecka łatwiej niż u dorosłego. 


Dzieje się tak dlatego, że ośrodek pragnienia u dzieci nie jest jeszcze tak dobrze rozwiniety jak u osoby dorosłej. O konieczności napicia się informuje nas uczucie pragnienia. Jednak czas upływający od pojawienia się pragnienia do jego zaspokojenia (plus czas na zmetabolizowanie wody!) jest niekiedy zbyt długi. Istnieje wtedy ryzyko odwodnienia. U dzieci to niebezpieczeństwo jest jeszcze większe z powodu słabszego odczuwania pragnienia. Poza tym organizm dziecka składa się w większym procencie z wody niż organizm osoby dorosłej. A więc nawet niewielki procent ubytku wody jest przez organizm bardziej odczuwalny. Dzieci, szczególnie małe, są ruchliwe, większa ilość wody jest wtedy tracona z potem. Dlatego zadbaj, by dziecko systematycznie uzupełniało płyny. 

Najlepszym płynem do gaszenia pragnienia dziecka jest woda. Czysta woda! 
Jeśli Ty gasisz pragnienie kolorowym płynem to nie zdziw się, że Twoje dziecko nie chce pić bezbarwnej wody. A czy woda może być smakowa? Oczywiście! Ale nie ta smakowa butelkowana, ale dodaj do wody nieco soku z owoców albo wrzuć kilka owoców. Z doświadczenia wiem, że podczas dużych upałów czasem dziecko może odmawiać picia. Alicja podczas największych upałów, jakie mieliśmy w ostatnim czasie, odmawiała picia wody. Wtedy świetnie sprawdził się dodatek do wody kompotu z owoców albo naturalnego soku np. z malin. Dodawałam jej też listki mięty i sok z cytryny - baaardzo jej smakowało. Nie jestem zwolennikiem dawania dziecku gęstych, słodkich soków przecierowych. Sama tez nie wyobrażam sobie pić takie słodkie płyny by ugasić pragnienie. 

Pamiętaj najlepszym płynem do picia dla Twojego dziecka jest woda. Ale przede wszystkim dziecko musi widzieć, że rodzic też pije wodę. Przykład pochodzi z góry. 

środa, 4 maja 2016

Zupa krem z gruszką i inne przysmaki Alicji

Coś kiepsko sypia ostatnio Alicja. 
Jej krótka drzemka w ciągu dnia to dla mnie godzina intensywnej pracy. Nie mam czasu wtedy na gotowanie... 

Budzi się o świcie. Codziennie o 5 lub 6. 

I to wtedy na ogół przygotowuję obiad a potem idziemy na spacer i robimy zakupy na dzień następny. 

Z braku czasu najczęściej robię mega szybkie posiłki. 

Nigdy nie uważałam się za mistrza kuchni, ale jest kilka dań, które wychodzą mi całkiem nieźle. ;) 

Wiem z doświadczenia, że wiele osób nie bardzo ma czas na wymyślne gotowanie. Podobnie jak ja, szczególnie ostatnio. 

A może po prostu szukasz inspiracji na coś innego, ale prostego i szybkiego. 
Albo po prostu nie lubisz godzinami siedzieć w kuchni. 

Dwa tygodnie temu dostaliśmy mega świeże jajka z kur z wolnego wybiegu, ze wsi. Było też ich meeega dużo. Więc wiele dań w tym okresie jest z jajkami, np. pierogi leniwe (ktoś wyjaśni mi czemu pierogi skoro to kluki?), budyń, placuszki, fritatta, omlety na różne sposoby, zapiekane warzywa z jajkami, itd.

Fritatta świetnie nadaje się na śniadanie lub obiad. My jemy zarówno na śniadanie (np. w weekend) jak i na szybki obiad w tygodniu. Używam wielu różnych warzyw. Możesz użyć swoich, ulubionych i które smakują Twojemu dziecku. Ja sprawdziłam takie połączenia: szpinak + cebulka + ser żółty lub mozarella, brokuły + dymka wraz ze szczypiorkiem, szpinak + cebulka + łosoś wędzony, szpinak + pomidorki koktajlowe + mozarella. A robi się je tak:

Fritatta ze szpinakiem i cebulką
Skład (1 porcja dziecięca i 2 porcje dorosłe): 
5 jajek
3 porządne garście szpinaku baby
mała cebulka
ząbek czosnku
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
starta mozarella
łyżeczka masła klarowanego
Będzie potrzebna patelnia, która może być wsadzona do piekarnika (z rączką z metalu)

Jaja rozkłócam widelcem w misce, dodaję sól i pieprz, mieszam. Nagrzewam piekarnik do 180 stopni C. Cebulkę i czosnek drobno siekam. Roztapiam masło na rozgrzanej patelni i dodaję cebulkę i czosnek. Mieszam i smażę aż się zeszkli, nie pozwalam by nabrały złotego koloru. Dodaję szpinak, w partiach - cały może się nie zmieścić. Dodaję dużą szczyptę, dwie gałki. Mieszam aż listki zwiędną. Następnie wylewam masę z jajek. Smażę nie mieszając ok. 5-8 minut. Po tym czasie posypuję startym serem - ilość wedle uznania, u nas niewiele (ok 2-3 łyżek), przykrywam przykrywką i wkładam do nagrzanego piekarnika na ok 10 minut. 2 minuty przed końcem czasu zdejmuję przykrywkę. 

Do tego, podczas pieczenia, robię jakąś nieskomplikowaną sałatkę/ surówkę i posiłek gotowy.

Pierogi leniwe bez cukru
Na szczęście na niewielką ilość leniwych nie potrzebne żadne urządzenie wielofunkcyjne. 
Wystarczy widelec i miska :) Choć nie powiem przydałoby się i byłabym mega szczęśliwa, jeśli w mojej kuchni nareszcie pojawiłby się robot kuchenny z prawdziwego zdarzenia :) 

Skład:
ser twarogowy chudy lub półtłusty 400g
2 jaja, osobno żółtka i bialka. 
mąka pszenna, niepełne 1/2 szklanki (naprawdę niewielka ilość, zależna jest od tego jakiego sera użyjemy, czy ser będzie bardzo gęsty czy bardziej wodnisty)
garnek z gotującą wodą

W dużej misce rozdziabuję widelcem twaróg. Z białek ubijam pianę. Dodaję do niego żółtka i dalej dokładnie rozgniatam widelcem. Jak masa jest wymieszana dodaję pianę z białek i mąkę. Masa może się lepić, generalnie im mniej mąki dodasz tym lepiej. Na dużej desce do krojenia lub stolnicy lub czystym blacie kuchennym rozsypuję nieco mąki. Z ciasta serowego formuję wałeczek, który lekko spłaszczam i kroję kluski. Wrzucam je na wrzątek i czekam aż wypłyną, wtedy wyławiam i są gotowe do jedzenia od razu lub po podgrzaniu (w wodzie lub na patelni z odrobiną masła). Ja do ciasta nie dodaję cukru ani żadnego jego odpowiednika. Raz dodałam nieco ziarenek wanilii i wyszły super. W przyszłości planuję zamiast mąki pszennej użyć jakiejś z większą zawartością błonnika, np. orkiszowej albo pół na pół z pełnoziarnistą - dam znać czy wyjdą.


Zielone kulki mocy
Danie, które powstało w wyniku pomysłu wykorzystania dużej ilości ugotowanych brokułów z obiadu z dnia poprzedniego. 

Skład:
duży brokuł
płatki owsiane, zmielone w młynku na mąkę, 1/2 szklanki
1 jajko
pieprz
żółty ser starty, 5 łyżek

Brokuły gotuję. Rozgrzewam piekarnik do 180stopni C. Blaszkę pokrywam papierem do pieczenia. Po ugotowaniu i ostudzeniu kroję na małe kawałki, w sumie siekam. Przerzucam do miski, dodaję zmielone płatki, świeżo zmielony pieprz i ser żółty. Wszystko dokładnie mieszam łyżką, następnie formuję małe kulki, które wykładam na papierze do pieczenia na blaszce. Piekę ok 15 minut. 
U mnie te kulki piekły się w tym samym czasie co filety ryby i bataty (umyte, ze skórką, pokrojone we frytki). 

Budyń waniliowy
Smak dzieciństwa! Ale nie taki z torebki budyń tylko taki prawdziwy! U nas zazwyczaj na ciepłe 2 śniadanie, kiedy wracamy ze spaceru. Wychodzę z założenia, że po co mam korzystać z torebkowego gotowca, skoro zrobienie oryginału zajmuje tyle samo czasu?

Skład (2 porcje: 1 mała dziecięca i 1 duża dorosła)
niecałe 1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
2 szklanki mleka ( u nas tłuste)
laska wanilii (a właściwie ziarenka z małego kawałka)
1 żółtko

Do rondelka wsypuję mąkę, dodaję żółtko i wanilię, wlewam szklankę mleka i podpalam gaz. Mieszam intensywnie cały czas. Po pewnym czasie budyń zacznie gęstnieć, wtedy dodaję pozostałe mleko i nadal, cały czas, bez przerwy, intensywnie mieszam. To ważne, bo jeśli przestaniesz mieszać będą w budyniu grudki. Czekam aż się zagotuję i wylewam budyń do miseczek. 
taki budyń jemy z owocami (np. rozmrożonymi malinami wraz z soczkiem, mniam!)


Zupa krem z marchewki i pomidorów z gruszką
Nie ma nic prostszego i szybszego niż zupy krem. Alicja jakiś czas temu nie lubiła jeść zup, zwłaszcza krem, bo chciała gryźć, a takiej zupie nie ma co przecież. Do zupy robię zwykle lane kluski, ale jak zupełnie nie mam czasu to gotuję drobny makaron.

Skład:
3 marchewki
1 korzeń pietruszki
puszka pomidorów bez skórki
1 gruszka obrana ze skórki
liść laurowy
kolendra, 2-3 kulki
Potrzebny będzie blender

Obieram marchewki i pietruszkę. Wsadzam do niedużego garnka, zalewam wrzątkiem, tylko do przykrycia warzyw. Wrzucam kolendrę i liście laurowe. Gotuję pod przykryciem na wolnym ogniu, aż warzywa będą półtwarde. Po tym czasie dodaję pomidory z puszki. Gotuję jeszcze ok 5 minut od zagotowania zupy. Po tym czasie dodaję pokrojoną w kostkę gruszkę. Mieszam, wyjmuję listki laurowe, i po minucie, dwóch miksuję na gładką masę. Podaję z zacierkami, lanymi kluskami lub makaronem. 

Smacznego!